Depresja, według prognoz WHO do 2020 r., będzie na drugim miejscu wśród najczęstszych występujących na świecie schorzeń, a do 2030 r. – na pierwszym. Cierpi na nią 350 mln ludzi (dane WHO z 2012 r.), a w Polsce ponad 1,5 mln (dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny Zdrowotnej z 2014 r.).

O tym, jaką chorobą jest depresja i jak sobie z nią poradzić opowiada Krzysztof Kołcz, psychiatra, zastępca dyrektora ds. medycznych  Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. St. Kryzana w Starogardzie Gdańskim, rozmawia Dorota Kulka.

Czym jest depresja?

– W najbardziej podstawowym znaczeniu depresja to taki stan psychiczny, który charakteryzuje się obniżonym nastrojem, zmniejszeniem energii życiowej i obniżeniem poczucia przyjemności i radości. W znaczeniu czysto klinicznym jest ciężką i niebezpieczną dla życia chorobą.

Jakie są rodzaje?

– Występuje bardzo dużo rodzajów depresji. Od takich zwyczajnych depresji dnia codziennego powszechnie nazywanych depresjami, które mogą się zdarzyć każdemu i objawiają się obniżonym nastrojem będącym fizjologiczną reakcją na sytuację życiową aż po bardzo ciężkie stany psychotyczne, które są chorobą psychiczną i stanowią bezpośrednie zagrożenie życia.

Jakie są jej przyczyny?

– Szczególnie dzieci i osoby młode są bardzo zależne od środowiska, w którym funkcjonują. Ich samodzielność, zdolność do samostanowienia i odporność na czynniki zewnętrzne jest mniejsza. W przypadku depresji czy zaburzeń nastroju lub też zachowań autoagresywnych najczęściej wynika to z zaburzonej interakcji z rodziną lub z rówieśnikami. W mojej praktyce obserwuję, że dziecko podejmujące próby autoagresywne, np. samookaleczenia, próby i demonstracje samobójcze, robi to, gdyż w jakiś sposób nie odnajduje się w swoim otoczeniu czy też czuje się odrzucone, czy niezrozumiane, odepchnięte od środowiska rówieśniczego. Oczywiście odczucie odrzucenia czy braku akceptacji przez środowisko, alienacji lub obcości jest subiektywne dla osoby chorej.

Natomiast u osób dorosłych występują tzw. choroby endogenne, które mogą się pojawić się bez powodu. Mogą dotknąć każdą osobę, w każdym momencie, niezależnie od otaczającej sytuacji życiowej, środowiska, wsparcia czy rzeczywistych problemów. Zdarza się, że niespodziewanie dla otoczenia, podjęta próba samobójcza jest pierwszym objawem depresji.  U osób dorosłych jest bardzo duża grupa zaburzeń nastroju na podłożu sytuacyjnym. To najczęściej problemy życiowe, które przekraczają zdolności adaptacyjne danej osoby. Coraz trudniej takiej osobie jest walczyć i reaguje niechęcią, rezygnacją, obniżonym nastrojem i zmartwieniem.

Depresje mogą również wystąpić w przebiegu różnych chorób somatycznych. Mogą być też wywołane podawaniem niektórych leków. Bardzo często występuje obniżony nastrój w sytuacjach fizjologicznych, jak np. depresja poporodowa. Są depresje wynikające z sytuacji życiowej np. syndrom pustego gniazda czy w momencie przejścia na emeryturę, jak nie ma się pomysłu, co można dalej robić. Te depresje czynnościowe czy sytuacyjne leczy się łatwiej niż depresje endogenne.

Jakie są objawy?

– Obniżony nastrój i napęd, niechęć, niepokój, poczucie obawy, lęku, zmęczenia, brak energii, radości, przyjemności, zaburzenia snu  (nocne wybudzanie, bezsenność lub nadmierna senność) i łaknienia (niechęć do jedzenia lub napady wilczego głodu), brak radzenia sobie z obowiązkami. Chorym na depresję nic się nie chce, nie mają na nic siły. Dodatkowo dochodzą do tego objawy somatyczne m.in. strzykania, kłucia w różnych częściach ciała, bóle kręgosłupa i głowy. Są to tzw. maski depresji. To sygnały, które oznaczają, że coś złego dzieje się z naszymi emocjami. Niektórzy chorzy próbują się „leczyć” nadużywając alkoholu, ale to nie jest wyjście. Natomiast objawami u dzieci są najczęściej zaburzenia zachowania. Jednak podkreślam, że każdemu normalnemu człowiekowi może się zdarzyć, że jeśli ma jakieś zmartwienie np. problemy osobiste, to trudno, aby się cieszył.

Co zatem powinno zaniepokoić?

–  Jeśli w ciągu tygodnia jest więcej dni smutnych i byle jakich niż dobrych, to sygnał, że dzieje się coś niepokojącego. Jeżeli układają się one w sekwencje powyżej trzech dni z rzędu lub też jeśli przestajemy radzić sobie z podstawowymi obowiązkami – nie jesteśmy w stanie się skupić nad niczym, nie dajemy rady prowadzić domu, nic nas nie cieszy czy jest problem z jakakolwiek interakcją – to oznacza, że coś trzeba zrobić. Prawdopodobnie to nie zwykłe przygnębienie fizjologiczne czy zły humor, ale możemy już podejrzewać depresję.

Czy z każdym złym humorem, zmartwieniem, smutkiem należy udać się do psychiatry?

–  Nie. Jednak jeśli przeważają smutne dni, które wykluczają nas z funkcjonowania, a życie nie sprawia nam radości, to lepiej zgłosić się po pomoc do poradni zdrowia psychicznego.

W jakim wieku są najczęściej pacjenci?

– Choroba dotyka ludzi w różnym wieku. Są depresje wczesnodziecięce i takie, które występują u osób w bardzo podeszłym wieku. Jest też znaczna grupa osób, które zaczynają chorować na depresję w bardzo młodym wieku. Również cierpią na nią ludzie w pełni aktywności zawodowej. Wśród chorych jest też grupa osób, która ma chorobę psychiczną nazywaną zaburzeniem depresyjnym nawracającym albo chorobą afektywną. To choroba, która najczęściej zaczyna się w okresie młodości, tzn. do 30 roku życia i występuje z nawrotami przez wiele lat.

Dane pokazują, że u osób między 15 a 29 rokiem życia samobójstwa spowodowane depresją, to druga przyczyna śmierci. Jak to tłumaczyć?

– Mamy kilkunastoletnich pacjentów oraz dzieci, które mają zaburzenia nastroju typu depresyjnego albo zaburzenia zachowania zakwalifikowane jako tzw. depresyjne. U ludzi młodych jest też bardzo dużo zachowań autoagresywnych. W ostatnich latach można też zaobserwować coraz więcej brutalnych prób samobójczych niejednokrotnie kończących się śmiercią. Na izbie przyjęć widzimy, jak ogromne jest zapotrzebowanie na leczenie psychiatryczne i jak długie są kolejki. W naszym szpitalu jest wystarczająca liczba psychiatrów dziecięcych, ale ogólnie w Polsce brakuje tych specjalistów. Mało jest też łóżek psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży.

Czy próba samobójcza to wołanie o ratunek?

– Próba samobójcza to najbardziej drastyczny, negatywny i nieszczęśliwy objaw depresji. Na szczęście nie jest to bardzo powszechne zjawisko. Niektóre próby czy zachowania samobójcze są robione po to aby, pozbawić się cierpienia. Dotyczy to głębokiej depresji, której towarzyszy poczucie winy lub ogromnego lęku. Taka próba jest nie tyle szukaniem ratunku, co szukaniem ucieczki. Osoby, które targną się na swoje życie, potrafią być niezwykle zdeterminowane i nawet pytane wprost zaprzeczają myślom samobójczym, oszukują, czasem przez kilka dni zwodzą otoczenie. Udają, że wszystko jest dobrze.

Czy pacjent potrafi oszukać psychiatrę?

– Nie da się tego wyeliminować. Nikt nie wie, co jest w głowie chorego. Jedni pacjenci są lepszymi aktorami, a inni gorszymi. Jednak praktyka medyczna połączona z fachową wiedzą psychiatryczną dotyczącą dynamiki choroby, wpływem poszczególnych leków, zmianami zachowań, powodują, że psychiatrzy mają większe szanse na wykrycie zagrożenia.

Na czym polega leczenie?

– Najskuteczniej działa połączenie farmakoterapii z psychoterapią. Może odbywać się stacjonarnie, tzn. w szpitalu, ale coraz częściej jest terapia dzienna. Pacjent jest w domu, a do poradni przychodzi tylko na terapię. Psychoterapię prowadzą psychoterapeuci – psychologowie, a czasem psychiatrzy. Co ważne, większość depresji da się skutecznie wyleczyć, szczególnie w przypadku epizodów można skutecznie wyrównać nastrój.

 

Jak często, spośród wszystkich chorób psychicznych, zwracają się do lekarzy pacjenci z depresją?

– Trzeba odróżnić psychozy, depresje endogenne, zaburzeni depresyjne, zaburzenia afektywne od depresji. Do poradni zdrowia psychicznego trafiają najczęściej pacjenci z depresjami czynnościowymi, nerwicowymi, sytuacyjnymi itd.

Jak pacjenci trafiają do specjalisty?

– Najczęściej zgłaszają się sami, kiedy obserwują u siebie obniżony nastrój, nic im się nie chce. W przypadku dzieci towarzyszą im rodzice. Czasem zdarza się tak, że ktoś z rodziny przychodzi do lekarza z chorym. Szczególnie osoby z dużym poczuciem winy czy odczuciem, że nic i nikt nie jest w stanie pomoc, trzeba przyprowadzić do psychiatry. Przypominam, że do psychiatry nie potrzeba skierowania, a wizyta nie budzi już takiego niepokoju, lęku czy strachu przed stygmatyzacją, jak jeszcze kilkanaście lat temu.  

Ile trwa leczenie?

– Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. O tym decyduje lekarza. Osoby cierpiące na chorobę afektywną muszą się leczyć bezterminowo. Natomiast w przypadku pacjentów z zaburzeniami reaktywnymi, nerwicowymi, sytuacyjnymi, czynnościowymi leczenie trwa tak długo, jak to jest potrzebne, zazwyczaj kilka miesięcy.

Jak rodzina może pomoc?

– Ważne, aby rodzina pokazała choremu, że widzi, że coś jest nie tak z nastrojem jej członka, że jest nieszczęśliwy, inny niż do tej pory. Trzeba podkreślić, że martwimy się o niego.  Nie chodzi jednak o to, aby dać do zrozumienia, że z taką osobą jest coś nie tak. Chodzi tylko i wyłącznie o samopoczucie chorego. Czasem taka sugestia i troska ze strony rodziny, jest pierwszy sygnałem, że nie tylko choremu się wydaje, że coś jest nie tak, ale że naprawdę potrzebuje pomocy.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Dorota Kulka

Krzysztof Kołcz – ukończył Akademię Medyczną w Białymstoku. Jest specjalistą psychiatrą. Zajmuje się psychiatrią sądową. Od 2002 r. jest zastępcą dyrektora ds. medycznych w  Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. St. Kryzana w Starogardzie Gdańskim. Interesuje się historią, głównie II wojną światową.