Kółka filomackie, ruch młodokaszubski, pierwsze polskie towarzystwa czy gazety. O formach organizacji społeczeństwa pomorskiego i budzeniu się polskiej świadomości narodowej pod zaborem pruskim w XIX i na początku XX w. opowiada prof. Cezary Obracht-Prondzyński.
Przyglądając się pomorskim drogom do Niepodległej trzeba sobie mocno uświadamiać fakt, że bardzo długo region nasz był na uboczu głównych działań związanych ze staraniami o odbudowę Polski. Dawne Prusy Królewskie – poza Gdańskiem i Toruniem – znalazły się pod zaborem już w 1772 roku, a więc ominęły nas działania związane z reformami oświeceniowymi: Sejm Wielki, Komisja Edukacji Narodowej czy też Konstytucja 3 Maja. Dalekim tylko echem odbijało się tu powstanie kościuszkowskie, a nawet epoka napoleońska niewiele zmieniła.
Pierwsza połowa XIX w., w nowych realiach po kongresie wiedeńskim (1815) była czasem gwałtownych procesów asymilacyjnych oraz przekształceń ekonomicznych (uwłaszczenie chłopów i inne reformy pruskie).
Dążenia insurekcyjne
Nasz region tkwił długo w uśpieniu narodowym, a polskie elity z Warszawy, Krakowa czy nawet Poznania przez kolejne dekady nie wykazywały szczególnego zainteresowania dalekimi, północnymi, pomorskimi kresami. Nie oznacza to jednak, że nie wiedziano nad Wisłą o konspiracyjnych działaniach poprzedzających powstanie listopadowe, a zwłaszcza w dobie po jego upadku.
Najbardziej znanym przejawem dążeń insurekcyjnych była nieudana wyprawa na Starogard Floriana Ceynowy w 1846 r., która skończyła się jego uwięzieniem i skazaniem na śmierć, przed czym uchronił go wybuch rewolucji w Berlinie w marcu 1848 r. Na Pomorze nie przeniosły się również działania zbrojne, które w tym samym czasie wybuchły w Wielkopolsce.
Kółka filomackie
Można więc powiedzieć, że nurt insurekcyjny był w naszym regionie raczej słabo obecny, choć w powstaniu styczniowym wzięło udział niemało Pomorzan. Z całą pewnością wynikało to ze stosunków ludnościowych, czyli demograficznej, a zwłaszcza politycznej i ekonomicznej dominacji Niemców. W pomorskich realiach liczyły się inne działania – przede wszystkim legalne, ale i te dziejące się „poza prawem”.
Do nich należy zaliczyć przede wszystkim niezwykle istotny ruch filomacki, czyli kółka samokształceniowe polskiej młodzieży gimnazjalnej. Pamiętać trzeba bowiem, że na Pomorzu Nadwiślańskim (w Prusach Zachodnich) w bardzo ograniczonym stopniu w szkołach średnich nauczano języka polskiego, a już zupełnie niczego nie przekazywano o polskiej kulturze, historii czy literaturze. Tego typu wiedzę młodzież musiała zdobywać samodzielnie, właśnie w postaci nielegalnych kółek filomackich.
O tym, że nie była to działalność bezpieczna przekonuje wielki proces filomatów pomorskich, który odbył się w 1901 r. w Toruniu. Wiele osób zostało usuniętych ze szkół średnich i uczelni wyższych, a niektórzy trafili też do więzień. Mimo wszystko ogromna część przyszłej polskiej inteligencji Pomorza, w tym niemal wszyscy działacze niepodległościowi byli zaangażowani w działalność filomacką.
Program samomodernizacji
Drugi nurt to szeroka i różnorodna działalność legalna, wykorzystująca poszerzające się pole możliwości samoorganizacji, co było efektem reform ustrojowych i zmian prawnych najpierw w państwie pruskim, a potem w Rzeszy (po 1871 r.). Polski ruch narodowy na Pomorzu, inspirujący się osiągnieciami wielkopolskimi, rozwijał się niejako czterema ścieżkami, które były „zagospodarowywane” przez organizacje i inicjatywy o charakterze politycznym, gospodarczym, religijnym i oświatowo-kulturalnym.
Wszystkie one wzajemnie były bardzo mocno powiązane instytucjonalnie i personalnie, a celem nadrzędnym pozostawało do końca rozbiorów chronienie polskiego stanu posiadania, budzenie świadomości narodowej, aktywizowanie polskiej ludności w obronie jej interesów oraz wspieranie procesów modernizacyjnych. Uznawano bowiem, że tylko poprzez skuteczną rywalizację z Niemcami, dotrzymywanie im kroku na polu cywilizacyjnego postępu można wzmocnić polski żywioł na północnych kresach.
Dla konkurencji między Polakami i Niemcami w zaborze pruskim Stefan Bratkowski użył bardzo trafnej nazwy: najdłuższa wojna nowoczesnej Europy, przy czym „wojna” w zasadzie aż do 1919 r. nie oznaczała konfrontacji zbrojnej, lecz raczej rywalizację na polu ekonomicznym, politycznym i kulturowym. Dzisiaj w literaturze naukowej mówi się raczej o polskim programie samomodernizacji, przy czym w odniesieniu do Pomorza miał on swoją specyfikę. Polegała ona na tym, że w przeciwieństwie do Wielkopolski nie mieliśmy zbyt wiele polskiego ziemiaństwa (zwłaszcza w północnych – kociewskich i kaszubskich powiatach). Z tego też względu na czele polskiego ruchu w większym stopniu stała inteligencja, mająca ludowe (wiejskie i małomiasteczkowe) pochodzenie.
Pierwsza gazeta
Początków polskiego ruchu narodowego nad Wisłą należy szukać w końcówce lat 40. XIX wieku, w okresie Wiosny Ludów. To wtedy powstała pierwsza polska organizacja, która swym zasięgiem od razu objęła Wielkopolskę i Pomorze – Liga Polska. Miała ona bardzo ambitne cele i szerokie plany, szczególnie w dziedzinie oświatowej, kulturalnej i gospodarczej. Niestety, Prusacy obawiając się (słusznie), że stanie się ona polityczną reprezentacją Polaków rozwiązali ją już na początku 1850 r.
Trwałym efektem jej działania było powstanie pierwszej gazety narodowej na Pomorzu, czyli „Szkoły Narodowej” (Chełmno). To właśnie na jej łamach po raz pierwszy głos w sprawie kaszubskiej zabrał Florian Ceynowa – polski romantyk i demokrata, a jednocześnie ojciec regionalizmu kaszubskiego. Tak więc od samego początku na Pomorzu były widoczne dwa nurty – kaszubski i, jak go nazywał Jan Karnowski, „chełmiński”, które rozwijając się obok siebie, doprowadziły do rozwinięcia organizacyjnej infrastruktury na Pomorzu.
Zasłużone towarzystwa
Mimo okresowych kryzysów i załamań organizacje społeczne w Prusach Zachodnich rozwijały się sukcesywnie. W tymże 1848 r, powstała w Chełmnie niezwykle użyteczna i zasłużona instytucja, czyli Towarzystwo Pomocy Naukowej dla Młodzieży Męskiej Prus Zachodnich (od 1871 r. analogiczna dla dziewcząt). Działała ona skutecznie przez blisko 100 lat (jej kres przyniosła dopiero II wojna światowa, a formalnie zlikwidowano ją w 1948 r.), przyczyniając się się walnie do wykształcenia polskiej inteligencji na Pomorzu (w tym także kaszubskiej).
Z kolei w 1862 r. powstało w Piasecznie pierwsze na ziemiach polskich i całkowicie oddolnie Towarzystwo Rolnicze. W tymże roku w Golubiu założono Towarzystwo Rzemieślnicze, a w sześć lat później w Chełmnie – Towarzystwo Przemysłowe. Wielkie zasługi miało również założone z inicjatywy Ignacego Łyskowskiego, jednego z najwybitniejszych organiczników pomorskich w XIX w., w 1869 r. Towarzystwo Moralnych Interesów Ludności Polskiej pod Panowaniem Pruskim. I choć działało tylko przez kilka lat to jednak do 1874 r. jego staraniem założono np. 46 bibliotek i 8 ochronek.
Rozwój polskich organizacji
Znacząco dynamika tworzenia polskich organizacji wzrosła w połowie lat 70. XIX w. Rozwijały się wówczas kółka rolnicze, zajmujące się nie tylko np. zakupem nawozów, ale także organizujące odczyty i pogadanki dla członków. Bardzo ważną rolę kulturową odgrywały towarzystwa śpiewacze i chóry – do 1885 r. założono 32 takie organizacje. Biblioteki i to wszystko co się wokół nich działo było zasługą Towarzystwa Oświaty Ludowej (zał. 1872 r.), a następnie Towarzystwa Czytelni Ludowych, organizacji która przetrwała do 1939 r.
W 1875 r. powstało też jedno z pierwszych regionalnych towarzystw naukowych na ziemiach polskich, czyli Towarzystwo Naukowe w Toruniu. Wystarczy sięgnąć do pamiętników czy opracowań historyków, aby przekonać się jak wielką rolę odegrało ono i jak znakomite postaci były z nim związane. Zasługi TNT i jego liderów (np. pierwszego prezesa Ignacego Łyskowskiego, ks. Stanisława Kujota, Zygmunta Działowskiego, lek. Lucjana Rydygiera i in.) dla wzmocnienia polskiej świadomości narodowej na Pomorzu, a jednocześnie dla poznania naszej historii trudne są do przecenienia.
Niezwykle istotną rolę na Pomorzu odegrały również organizacje ekonomiczne, głównie spółdzielnie pożyczkowe (już w 1862 r. powstało w Brodnicy pierwsze rzemieślnicze Towarzystwo Pożyczkowe), spółki nastawione na handel i zaopatrzenie (popularne „Kupcy” i „Bazary”) oraz spółki parcelacyjne, których zadaniem było rywalizować z Komisją kolonizacyjną w wykupie ziemi przeznaczonej na parcelację.
Do tego należy dodać rosnący w siłę polski ruch wyborczy, opierający się w Prusach Zachodnich na autonomicznych komitetach powiatowych, których delegaci tworzyli komitet prowincjonalny. Gwarantowało to większą demokratyczność, ale też skuteczność w rywalizacji politycznej na bardzo trudnym terenie. A sukcesy były tu znaczące, bo o ile w 1859 r. z terenu Prus Zachodnich do sejmu pruskiego dostał się jeden Polak, to dziesięć lat później było to już siedem osób. Liczyła się jednak nie tylko sama obecność polskich reprezentantów w sejmie pruskim czy też parlamencie Rzeszy (po 1871 r.), lecz również mobilizacja obywatelska, przejawiająca się w uczestnictwie w zebraniach przedwyborczych, prenumerowaniu prasy i innych formach wsparcia ruchu polskiego.
Znaczenie prasy
W tym też kontekście nie można pominąć znaczenia prasy polskiej, która stała się kluczowym narzędziem oddziaływania na szerokie grupy społeczne, a pamiętać należy, że powszechna edukacja szkolna systematycznie ograniczała zasięg analfabetyzmu. Kluczowymi tytułami były: „Przyjaciel Ludu” (Chełmno 1861-1880), „Gazeta Toruńska” (1867), pelpliński „Pielgrzym” (1869), „Gazeta Gdańska” (od 1891 r.) oaz „Gazeta Grudziądzka” (od 1894 r.).
Znaczenie prasy polegało nie tylko na upowszechnieniu wiadomości czy też kształtowaniu postaw narodowych. Była ona również swego rodzaju „elementarzem” języka polskiego, źródłem wiedzy o przejawach kultury polskiej, a poprzez swoje liczne dodatki także narzędziem kształtowania postaw, wartości i umiejętności (poradniki, kalendarze rolnicze itd.).
Ruch młodokaszubski
O sile polskich towarzystw może świadczyć również fakt, że Polsko Katolickie Towarzystwa Ludowe tuż przed I wojną światową skupiały ok. 15 tys. członków w 114 organizacjach lokalnych. Widać więc jak bogaty i różnorodny był to ruch, przy czym o tej różnorodności świadczyć z pewnością może także specyficzne dla Pomorza zjawisko, jakim był ruch kaszubski. Należy przypomnieć, że w 1905 r. Aleksander Majkowski wydał dodatek do „Gazety Gdańskiej” pt. „Drużba. Pismo dla polściech Kaszubów”.
W 1906 r. szkólny Izydor Gulgowski stworzył zaczątki pierwszego skansenu na ziemiach polskich we Wdzydzach. Był on także współzałożycielem pierwszego towarzystwa naukowego, powołanego dla badania spraw kaszubskich, czyli Verein für kaschubische Volkskunde. (1907 r.). W tym samym czasie w seminarium duchownym w Pelplinie wyłoniła się grupa, nazywająca sama siebie Kołem Kaszubologów, na czele której stał Jan Karnowski.
Wkrótce wszystkie te osoby skupiły się wokół wymyślonego i stworzonego przez Majkowskiego pisma „Gryf”. Pisma, które stało się nie tylko fenomenem na skalę pomorską, ale odbiło się szerokim echem w polskich i niemieckich środowiskach opiniotwórczych. Potem przyszedł czas na pierwszą kaszubską wystawę ludoznawczą w Kościerzynie i wreszcie na założenie pierwszej organizacji sensu stricte regionalnej na Pomorzu, czyli Towarzystwa Młodokaszubów, w Gdańsku w 1912 r. Towarzystwo przed wojną zdążyło jeszcze doprowadzić do powstania Muzeum Kaszubsko-Pomorskiego w Sopocie (1913 r.).
Solidaryzm społeczny
Aby obraz polskiej aktywności politycznej, ekonomicznej i kulturalnej na Pomorzu Nadwiślańskim w okresie między 1848 a 1914 r. był pełen pamiętać należy o dominującej pozycji ludności niemieckiej, skomplikowanej polityce państwa prusko-niemieckiego, dla którego zawsze kluczowym zadaniem było ograniczanie aspiracji narodowych Polaków, w tym likwidowanie wszelkich tendencji niepodległościowych, zwłaszcza w tak kluczowym regionie, jakim były Prusy Zachodnie, a wreszcie o istniejących różnicach w samej społeczności polskiej (ekonomicznych, politycznych, ideologicznych, pokoleniowych itd.).
Były jednak te różnice minimalizowane bowiem dla liderów społeczności polskiej oczywistym było, iż należy podtrzymywać solidaryzm narodowy w rywalizacji z o wiele silniejszym przeciwnikiem, jakim było państwo niemieckie. Z tego zadania pomorscy działacze doby zaborów wywiązali się znakomicie.
Zobacz też:
U progu niepodległości – dramatyczne lata 1918-1920
* * *
Prof. Cezary Obracht-Prondzyński – socjolog, antropolog, historyk. Pracuje w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa, gdzie jest kierownikiem Zakładu Antropologii Społecznej. Jego zainteresowania badawcze dotyczą głównie problematyki mniejszości narodowych i etnicznych, kulturowych problemów współczesności, kultury Kaszub i Pomorza, polityki regionalnej. Jest autorem lub współautorem ponad 30 książek, redaktorem lub współredaktorem ponad 20, autorem kilkuset artykułów naukowych, popularnonaukowych i publicystycznych. W latach 1995-2000 był redaktorem naczelnym miesięcznika „Pomerania”. Jest członkiem kliku towarzystw naukowych, m.in. Instytutu Kaszubskiego (prezes), Gdańskiego Towarzystwa Naukowego, Towarzystwa Naukowego w Toruniu oraz Polskiego Towarzystwa Socjologicznego (członek Zarządu Głównego). |
|
Ponadto jest animatorem kultury oraz członkiem kilku organizacji społecznych, w tym przede wszystkim Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Pełni społecznie funkcje w kilku radach muzealnych (Wejherowo, Bytów, Słupsk) oraz w Radzie Programowej Nadbałtyckiego Centrum Kultury w Gdańsku. Jest też przewodniczącym Rady Fundacji Kaszubskiego Uniwersytetu Ludowego. Od szeregu lat uczestniczy w pracach zespołu programującego Pomorskie Kongresy Obywatelskie. |
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji.