Ten materiał pochodzi z archiwum portalu

Zachowaliśmy archiwalne materiały z naszego portalu, aby umożliwić ich przeszukiwanie. Nie możemy jednak zagwarantować, że zamieszczone w tekście odsyłacze będą działały prawidłowo oraz że treści będą zgodne ze standardami dostępności cyfrowej. Jeżeli znalazłeś niedziałający odnośnik albo potrzebujesz pomocy w odczytaniu treści prosimy o kontakt pod adresem redakcja@pomorskie.eu

Wiadomości
https://pomorskie.eu/wp-content/uploads/2020/07/8d668bb0-ca10-41f3-af7a-cdae5f29c047.jpg Medyczne tajemnice „Sądu Ostatecznego” Hansa Memlinga. Obraz, który zafascynował chirurga plastycznego

Medyczne tajemnice „Sądu Ostatecznego” Hansa Memlinga. Obraz, który zafascynował chirurga plastycznego

Jerzy Jankau

2017 został ogłoszony Rokiem Memlinga. 20 lat temu Jerzy Jankau, dr hab. nauk medycznych, ordynator Kliniki Chirurgii Plastycznej UCK/GUMed poświęcił rozprawę doktorską „Sądowi Ostatecznemu".

 

O tym, kiedy zaczęła sie fascynacja dziełem. Co go zaskoczyło, a co przeraziło postanowił nam opowiedzieć. Wywiad z niezwykłym lekarzem, chirurgiem plastycznym, kolekcjonerem dzieł sztuki, zafascynowanym kunsztem Memlinga.

 

Dorota Kulka: Co Pan myślał, gdy pierwszy raz zobaczył „Sąd Ostateczny” Hansa Memlinga?

– Jerzy Jankau: Nic. Byłem małym chłopcem i podczas jednej z wizyt w kościele mariackim rodzice pokazali mi „bohomaz” będący kopią wielkiego dzieła.

Pierwsze wrażenie nie było najlepsze, a mimo to obraz wpłynął na Pana życie zawodowe. Co, a może kto spowodował zainteresowanie Memlingiem?

– Jako świadomy młodzieniec odwiedzałem Muzeum Narodowe w Gdańsku i przyglądałem się ogromnemu dziełu. Dziełu, które przytłaczało mnogością postaci i fantastycznych diabłów, które niekiedy śniły mi się w nocy. To było tyle. Na wiele lat, a w zasadzie dekad zapomniałem o obrazie aż do studiów na Akademii Medycznej w Gdańsku. Jednym z moich nauczycieli był profesor Marek Grzybiak, anatom, a przede wszystkim miłośnik sztuki. Miałem szczęście być w jego grupie na ćwiczeniach z anatomii. Oprócz tajników anatomii, razem z moimi koleżankami i kolegami, poznawaliśmy również jej aspekty kulturowe. Przez całe studia utrzymywałem kontakt z profesorem, a z racji moich zainteresowań plastycznych, często spotykaliśmy się na różnych wernisażach.

Czyli medycyna, a właściwie fascynacja anatomią i sztuką, spowodowały, że wybrał Pan obraz „Sąd Ostateczny”. Czy też obraz wybrał Pana?

– Już po zakończeniu studiów spotkałem profesora Grzybiaka w jednym z artystycznych sopockich lokali, gdzie doszliśmy do wniosku, że w związku ze zbliżającym się millenium Gdańsk można by napisać pracę z pogranicza anatomii i sztuki. Pomysłów było wiele, lecz doświadczenie profesora mówiło mu, że Memling będzie intrygującym tematem. Zaczęło się od napisania pracy o wyglądzie charakterystycznej nosowo-wargowej bruzdy na twarzach postaci z różnych obrazów. Temat nie chwycił, ale pomysł pozostał i finalnie przeanalizowałem jej wygląd na twarzach postaci z „Sądu Ostatecznego”. Praca ukazała się w 1996 r. w wydawnictwie Gdańskiego Towarzystwa Naukowego. Zachęceni dobrymi recenzjami postanowiliśmy z profesorem dokładniej przyjrzeć się obrazowi. I w efekcie napisałem rozprawę doktorską pod tytułem „Ocena anatomiczna wybranych postaci z obrazu Hansa Memlinga <Sąd Ostateczny>”, którą obroniłem w 1997 r.

Połączył Pan anatomię ze sztuką. Na czym Pan się skupił badając postacie z obrazu?

– W mojej pracy analizie poddałem tylko wybrane postacie tego dzieła, zarówno nagrodzonych zbawieniem – z lewej strony, jak i potępionych – ze strony prawej obrazu. Oceniałem postać jako całość – ułożenie kończyn górnych i dolnych względem tułowia, cechy płciowe kobiet i mężczyzn, a także twarz jako ważny dla ekspresji obszar ciała. Dużo łatwiej było mi prześledzić szereg detali budowy ciała mężczyzn niż kobiet, u których z reguły okolica łonowa często była zasłonięta. Porównałem również zachowanie się charakterystycznych bruzd na twarzy w skrajnych emocjonalnie sytuacjach. Zwróciłem też uwagę na różnorodność postaci diabłów.

Z jakich pomocy korzystał Pan przeprowadzając badania?

– W badaniach opierałem się na kopiach, reprodukcjach oraz specjalnie wykonanych zdjęciach wybranych fragmentów obrazu. Ze względu na specyfikę badanego przedmiotu mój warsztat stanowiły XVI-wieczne i obecne podręczniki z zakresu anatomii prawidłowej, współczesne publikacje z zakresu anatomii czynnościowej oraz atlasy przyrodnicze.

A próbował Pan porównać bohaterów tryptyku ze współczesnymi ludźmi?

– Oczywiście podjąłem się próby porównania postaci kobiet i mężczyzn z obrazu ze współczesnymi ludźmi. Posłużyłem się modelami kobiety i mężczyzny, których budowa ciała wydawała się zbliżona do bohaterów obrazu. Modelka i model ustawiani byli w pozach podobnych do tych, jakie obserwujemy oglądając tryptyk. Na 184 przedstawione na obrazie postacie (kobiety, mężczyźni, anioły i diabły) – kobiet jest 30, a mężczyzn 88. Przy ocenie anatomicznej mogły być uwzględnione tylko te postacie, które nie były odziane w szaty i widoczne było ich całe nagie ciało. W związku z tym porównałem cztery postacie męskie i trzy postacie kobiece.

Czy było coś niezwykłego, co zadziwiło w badanych postaciach?

– Przyglądając się obrazowi można dostrzec zarówno doskonały zmysł obserwacyjny autora, jak również jego wyobraźnię. Ciekawe jest zestawienie twarzy dojrzałych osób z resztą ich ciała. Twarze świadczą o osobach dojrzałych, mimo to nie na wszystkich widać stygmat wieku. Szczególnie u osób błogosławionych nie pojawiają się charakterystyczne bruzdy i zmarszczki. Skóra jest gładka, a emocji nie widać. Zupełnie inaczej pokazani są potępieni. Na ich twarzach jest ekspresja, są emocje.

Co ciekawe, w przypadku jednej postaci znajdującej się na pierwszym planie po prawej stronie, będącej na szali u Archanioła Michała, Memling pokusił się o pokazanie struktury anatomicznej. Chodzi o napiętą żyłę szyjną zewnętrzną. Jest to o tyle zaskakujące, że naczynie to widoczne jest na skórze tylko w chwilach zdenerwowania i dużego napięcia emocjonalnego, a postać u której widać żyłę, sprawia wrażenie oazy spokoju.

Czy analizując postacie z „Sądu Ostatecznego” można stwierdzić np. na co chorowały?

– Nie można, czego żałują liczni badacze i także ja, powiedzieć nic o chorobach tamtych czasów. Twarze i ciała zarówno zbawionych, jak i potępionych nie są naznaczone chorobami. Bohaterami tryptyku w większości przypadków byli, jak na dzisiejsze standardy, ludzie młodzi. Budowa ich ciała była charakterystyczna dla młodzieży, a w wielu przypadkach nawet dzieci.

Czy Memling znał zasady anatomii?

– Oglądający obraz pozostaje pod wielkim wrażeniem dramatyzmu jego bohaterów. W niektórych jednak przypadkach bliższa analiza anatomiczna detali, takich jak na przykład twarz z zaznaczonymi na niej typowymi bruzdami, temu przeczy. Podobieństwo postaci tego dzieła jest bardzo wyraźne, mimo iż ustawione są one w różnych pozach. Sugeruje to korzystanie przez Memlinga ze skromnej liczby modeli. Nie ustrzegł się on przed popełnieniem poważnych błędów anatomicznych. Dotyczy to szczególnie jednego mężczyzny, który jest nienaturalny i poszczególne części jego ciała należą do różnych postaci. Pełne ekspresji przedstawienie tak różnorodnych postaci diabłów świadczy niewątpliwie o bogatej fantazji twórcy obrazu oraz doskonałości obserwacji natury.

Zauważa Pan pewne błędy anatomiczne u postaci Memlinga. Co jeszcze Pan odkrył?

– W oparciu o przeprowadzone badania stwierdziłem, iż budowa ciała bez względu na płeć jest bardzo podobna, a postacie są szczupłe o bardzo smukłych sylwetkach. Elementem różnicującym je, poza narządami płciowymi, jest zaznaczona u kobiet jama brzuszna. Uderzająca jest również infantylność postaci dorosłych. Zewnętrzne narządy płciowe u mężczyzn mają dziecięcą budowę. U kobiet gruczoły sutkowe są bardzo dziewczęce. Nie ma też typowego dla danej płci owłosienia łonowego. W wielu przypadkach pozy, jakie przyjmują bohaterowie obrazu, są nienaturalne, nie zawsze zgodne z zasadami i regułami anatomii czynnościowej. Ponadto dokonana ocena anatomiczna wykazuje konieczność oglądania obrazu wiszącego na pewnej wysokości, przez co postacie są bardziej realistyczne i stają się wierniejsze anatomiczne.

Dokładnie zbadał Pan obraz, odkrył pewne nieścisłości. A jak teraz patrzy Pan na dzieło Memlinga?

– Mimo poczynionych spostrzeżeń, nadal pozostaję pod jego wielkim wrażeniem. Przedstawiona próba analizy anatomicznej wybranych postaci z obrazu Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny”, znalezione błędy i niedoskonałości w niczym nie umniejszają niewątpliwej wielkości dzieła.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Dorota Kulka

Jerzy Jankau jest absolwentem Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Gdańsku, specjalistą drugiego stopnia w dziedzinie chirurgii plastycznej. Jest ordynatorem Kliniki Chirurgii Plastycznej UCK/GUMed. Stypendysta w Clevland Clinic Foundation w USA. Jest autorem kilkudziesięciu publikacji naukowych z dziedziny chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej, historii medycyny oraz transgresyjnych doniesień z pogranicza historii sztuki, medycyny i etnografii. Jego rozprawa doktorska „Analiza anatomiczna wybranych postaci z obrazu Hansa Memlinga Sąd Ostateczny” zawierająca interesujące wnioski rzucające nowe światło na pojmowanie budowy ludzkiego ciała w okresie powstania płótna, została wyróżniona nagrodą Gdańskiego Towarzystwa Naukowego. Praca spotykała się z żywą reakcją historyków sztuki, którzy uznają jej treść za kontrowersyjną. Doktorat otwierał także cykl prac poświęconych medycznej interpretacji sztuki, przede wszystkim malarstwa. Jerzy Jankau jest miłośnikiem i kolekcjonerem prac Franciszka Starowieyskiego. 
Sprawy urzędowe

Dodatkowych informacji może udzielić Ci Biuro Prasowe Urzędu pod adresem e-mail prasa@pomorskie.eu

Więcej o biznesie w regionie

Znajdziesz na stronach Departamentu Rozwoju Gospodarczego oraz Agencji Rozwoju Pomorza.