Firmy ścigają się w pomysłach na to, jak zachęcić pracowników do jeżdżenia rowerem do pracy. Kuszą dopłatami do pensji, zniżkami do sklepów sportowych i darmowymi posiłkami. A na co mogą liczyć urzędowi rowerzyści z Pomorza?
Dodatki do wynagrodzeń, bezpieczne zapięcia i bezpłatne śniadanie to tylko kilka sposobów, które mają mobilizować do zamiany samochodu na rower. Korzystają i urzędnicy, i pracodawcy.
Dodatki rowerowe w złotówkach
Niektóre urzędy motywują swoich pracowników konkretami. Nie mogą liczyć na takie dopłaty, jak w prywatnych firmach, w których premia wynosi nawet 1-2 zł za każdy przejechany kilometr, ale samorządowi pracodawcy idą z duchem czasu. Finansowe gratisy otrzymują pracownicy Urzędu Miasta Sopotu. – Dopłaty obowiązują u nas od początku 2016 roku. Urzędnicy dostają 50 zł za dojazd do urzędu w inny sposób niż samochodem, w tym więc i za zamianę samochodu na rower – mówi Krzysztof Jałoszyński. – W sezonie zauważyłem znaczący wzrost liczby osób, które wybierają rower. Jednak zimą odsetek ten jest wciąż mały – dodaje Jałoszyński. Pracownicy sopockiego urzędu mają do dyspozycji też dwa rowery elektryczne do podróży służbowych po mieście.
Dopłatę do wynagrodzenia od czerwca 2018 r. będą dostawać też urzędnicy marszałka. Dodatek rowerowy to 70 zł brutto za dojazd rowerem do pracy przez przynajmniej 15 dni w miesiącu. – Nasz region znany jest z rowerowych sympatii – mówi Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego. – Gdańsk od kilku lat uznawany jest przez środowiska rowerowe za rowerową stolicę Polski. Szkolna akcja „rowerowy maj” cieszy się rosnącą popularnością nie tylko na Pomorzu, ale już w całym kraju. Jesteśmy też coraz bliżej uruchomienia nowoczesnego systemu roweru metropolitalnego w naszym regionie. Rower jest nie tylko modny i zdrowy, ale też ekologiczny. A czyste powietrze to nasz nadmorski i pomorski atut. Dlatego uważam, że warto nie tylko promować, ale też premiować jazdę rowerem – wyjaśnia. Dopłaty rowerowe to program pilotażowy. Ma motywować pracowników do wydajniejszej pracy. – Badania wykazują, że osoby, które jeżdżą na rowerze do pracy, są zdrowsze i lepiej wykonują obowiązki – mówi Anna Drewnowska, dyrektor Departamentu Organizacji urzędu marszałkowskiego. – Propagujemy zdrowy styl życia, a pierwszym krokiem kilka lat temu było dofinansowanie przez Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych do kart sportowych Benefit – tłumaczy Drewnowska. Do dyspozycji pracowników Departamentu Turystki są służbowe rowery. Wykorzystują je do objazdów szlaków turystycznych, w tym Pomorskich Tras Rowerowych.
Gratisy dla urzędników
Praktyczne gadżety mają zachęcić do jazdy rowerem gdańskich urzędników. – Gdański Urząd Miejski posiada rowery służbowe, którymi można się poruszać pomiędzy różnymi lokalizacjami urzędu i jego jednostkami – mówi Remigiusz Kitliński, pełnomocnik prezydenta miasta Gdańska ds. komunikacji rowerowej. – Ponadto każdy pracownik urzędu, dojeżdżający regularnie rowerem do pracy, otrzymuje bezpieczne zapięcie rowerowe typu U-lock – dodaje Kitliński.
Z kolei Urząd Miasta Gdynia od kilku lat prowadzi akcję „Do pracy jadę rowerem”, przeznaczoną nie tylko dla urzędników, ale i pracowników innych gdyńskich firm. Dla osób, które przynajmniej trzy razy w tygodniu wybiorą rower, dostarczane są śniadania, a na koniec akcji również losowane nagrody. W urzędzie są cztery rowery służbowe oraz dodatkowo dwa rowery elektryczne dla kontrolerów strefy płatnego parkowania.
Gdzie się przebrać?
Jednak jeśli chodzi o wygodne zaplecze (m.in. prysznice, szafki, przebieralnie), nie wszędzie jest dobrze. Najlepiej zorganizowaną infrastrukturę mają: Urząd Miasta Gdyni, Urząd Miejski w Gdańsku, Urząd Miasta Reda oraz Urząd Miasta Władysławowo.
Samorządy powoli wprowadzają potrzebne rowerzystom zmiany. W Sopocie po planowanym remoncie budynku ma pojawić się wygodna szatnia z prysznicem dla rowerzystów. Dla miłośników dwóch kółek z Urzędu Gminy w Pruszczu Gdańskim też jest nadzieja. – W obecnie w budynku gminy nie posiadamy specjalnych pomieszczeń dla rowerzystów. Głównie z powodów lokalowych – mówi Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy Pruszcz Gdański. – W 2017 r. rozpoczęliśmy budowę nowej siedziby, w której przewidujemy nie tylko parkingi dla rowerów, a także całe zaplecze socjalne dla pracowników przyjeżdżających do pracy rowerami. Nowy budynek otworzymy w maju 2019 r. – dodaje Kołodziejczak.
Potrzebna lepsza infrastruktura
Z parkingami rowerowymi też bywa różnie. Pozytywnym rekordzistą jest Urząd Miasta Gdańska, na którego terenie jest 85 miejsc rowerowych (w tym 44 zadaszone). Dużo miejsca do parkowania mają też urzędnicy z Gdyni, a w Sopocie, poza monitorowanymi całą dobę parkingami, można jednoślad przechowywać w budynku. Przy urzędzie marszałkowskim parking liczy około zadaszonych 30 miejsc. W sezonie trudno zaleźć wolne miejsce już około 7.45 rano. Natomiast o bezpieczeństwo rowerów przy Urzędzie Miasta Wejherowo i Urzędzie Miasta Władysławowo dba Straż Miejska, której siedziba znajduje się w pobliżu stojaków.
Parking rowerowy przy Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego. Fot. Aleksandra Chalińska |
Niestety wiele urzędowych parkingów dla rowerów to miejsca niestrzeżone, niezadaszone i jest ich za mało. To często te same stojaki, z których korzystają na co dzień klienci urzędów, więc szybko zaczyna ich brakować. Szkoda, bo to ważny element rowerowego świata. – Pracodawca powinien zachęcać przede wszystkim parkingami rowerowymi – mówi Jakub Furkal, pełnomocnik prezydenta miasta Gdyni ds. komunikacji rowerowej. – Mimo deklaracji, niewiele osób korzysta z pryszniców czy szatni, a parking jest zawsze potrzebny. Rowerzyści zwracają uwagę na to, gdzie są stojaki, czy rower jest bezpieczny przez kilka godzin, gdy pracują, czy nie jest schowany za rogiem budynku. Idealnie, gdyby parking był monitorowany – tłumaczy Furkal. Według niego ważna dla rowerzystów jest też bezpieczna infrastruktura. Wiele osób boi się jeździć ulicami, dlatego im lepsza jakość ścieżek rowerowych i ich ciągłość, tym więcej dojeżdżających do pracy na rowerze.
Ilu ich jest?
Większość urzędów nie robi statystyk dotyczących tego, kto jeździ na rowerze do pracy. Jednak szacuje się, że Urzędzie Miejskim w Gdańsku jeździ około 70 pracowników, a rekordzista podczas zeszłorocznej rowerowej rywalizacji European Cycling Challenge w ciągu miesiąca przejechał ponad 3,7 tys. km (czyli prawie 120 km na rowerze dziennie). Znaczną część rowerzystów stanowią też urzędnicy gdyńscy. Jakub Furkal oblicza, że jest to około 12 proc. pracowników. Kilkudziesięciu pracowników dojeżdża rowerami do urzędu w Sopocie. – Z uwagi na rozbicie urzędu na kilka budynków nie mamy konkretnych danych o liczbie rowerzystów w naszej jednostce – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Sopot. – Jest to kilkanaście osób, które jeżdżą cały rok. W sezonie liczba ta rośnie w zależności od pogody. Rekordzista dojeżdża regularnie codziennie około 30 km, niezależnie od pogody czy pory roku – wylicza Czarzyńska-Jachim.
Sporą grupę wśród rowerowych urzędników stanowią też pracownicy marszałka – W grudniu 2017 r. zrobiliśmy ankietę wśród pracowników, by dowiedzieć się, jak dojeżdżają do pracy – mówi Anna Drewnowska. – Okazało się, że rower w sezonie wybiera ponad 100 pracowników, a w zimowe miesiące jeździ kilkanaście osób – wymienia Drewnowska.
Rowery lubią też pracownicy Urzędu Miasta Nowy Dwór Gdański – to około 14 proc. pracowników, którzy wybierają rower w sezonie. Liczną grupą do pracy dojeżdżają pracownicy urzędu w Wejherowie, niektórzy nawet z Gdyni, pokonując dziennie 25 km w jedną stronę. Do urzędu we Władysławowie dojeżdża mniej więcej 10 osób. – Grupa rowerzystów stanowi około 10 proc. naszych pracowników – mówi Grzegorz Żaczek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta we Władysławowie. – Nie pokonują oni rekordowych odcinków. Najczęściej są to odległości do 5 km – dodaje.
Wygrywają krótsze dystanse
Kilka osób na rowerze do pracy przyjeżdża w Urzędzie Miasta Kartuzy, Urzędzie Gminy Kosakowo, Urzędzie Gminy Tczew i najczęściej są to bliskie odległości (w granicach 5-10 km). Wyróżniają się pracownicy Urzędu Miasta Kościerzyna. – Do pracy rowerem dojeżdża co prawda tylko kilka osób, ale za to mamy w swoich szeregach rekordzistów, który przejeżdżają nawet kilkadziesiąt kilometrów dziennie – mówi Ewa Chmielecka, naczelnik Wydziału Rozwoju Urzędu Miasta Kościerzyna. – Na razie w budynku nie ma wygodnego zaplecza dla rowerzystów, a warunki lokalowe i względy ekonomiczne utrudniają ewentualne zmiany – wyjaśnia. Kilku zapalonych rowerzystów jest też w Urzędzie Miejskim w Pucku, a przez cały rok urząd korzysta z usług kuriera rowerowego. Goniec dostarcza przesyłki bez względu na pogodę.
Osoby, które dojeżdżają kilkadziesiąt kilometrów dziennie, to wyjątki. – Zauważyłem, że dojazd do pracy rowerem jest atrakcyjny, jeśli nie przekracza około 30 minut – mówi Krzysztof Jałoszyński, oficer rowerowy Sopotu. – Taka podróż nie męczy i czasowo wygrywa z komunikacją miejską czy samochodem. Dłuższe dystanse są dla tych, którzy są miłośnikami dwóch kółek, lub nie mają innej możliwości niż dojazd rowerem – wyjaśnia Jałoszyński.
Są też instytucje, w których nie ma aktywnych rowerzystów. Tak jest m.in. w Urzędzie Miasta Bytów. Brak dojeżdżających rowerami pracowników powoduje, że nie są prowadzone żadne działania motywacyjne, nie ma zaplecza rowerowego, a urzędowi wystarcza 5 miejsc parkingowych na jednoślady.
Rywalizacja po godzinach
Rowerowi urzędnicy mobilizują się po pracy i lubią ze sobą rywalizować. Uczestniczyli w European Cycling Challenge (w zeszłym roku Urząd Miejski w Gdańsku zajął 3. miejsce w rywalizacji miejskiej i jednocześnie 1. miejsce wśród pracodawców administracji publicznej w całym wyścigu na 50 miast. Urząd marszałkowski zajął miejsce 8.), rowerowej akcji Allegro Kręć Kilometry, a także w lokalnych inicjatywach rowerowych.
Czasem też przygotowuje się cykliczne wycieczki rowerowe dla pracowników. Taką akcję planuje Urząd Miasta Redy i Urząd Miejski w Gdańsku. Z kolei w Nowym Dworze Gdańskim pracownicy urzędu włączają się w akcję „Żuławy Wkoło”, a urzędnicy z Redy i Wejherowa chętnie uczestniczą w Wielkim Przejeździe Rowerowym i imprezie Garmin MTB Series.
Co ma z tego pracodawca?
Rower przestaje być postrzegany jako typowo turystyczny środek transportu. Coraz więcej osób widzi w nim codzienny środek komunikacji do pracy, na zakupy czy spotkanie ze znajomymi. Na dobrze zorganizowaną politykę rowerową stawiają też pomorskie samorządy (m.in. poprzez wprowadzenie Systemu Roweru Metropolitalnego na terenie 14 gmin).
W zatłoczonych miastach rower jest też alternatywnym środkiem transportu dla samochodów czy komunikacji miejskiej. Pracodawca nie musi organizować kolejnych miejsc parkingowych. Na miejscu jednego samochodu mieści się aż 10 rowerów. – W Sopocie mamy mało miejsc parkingowych dla samochodów – mówi Krzysztof Jałoszyński. – Chcemy zmieniać przestrzeń miasta, zaczynając od siebie. Zależy nam, by aut było mniej. Kiedy każde wolne miejsce staje się parkingiem, komfort przebywania w takiej przestrzeni jest wątpliwy – zaznacza Jałoszyński.
Odkorkowanie miast to tylko jeden z argumentów przemawiających za przesiadką na rower. Pracodawcy zyskują też efektywnych i punktualnych pracowników. – Ludzie jeżdżący do pracy rowerem, to statystycznie zdrowsi pracownicy – przekonuje Anna Drewnowska. – Badania wykazują też, że są szybciej gotowi do pracy niż osoby jeżdżące samochodem. Rowerzystom pomagają endorfiny, więc nie muszą pić kawy, by się dobudzić i zacząć efektywną pracę. A do tego są punktualni, bo nie utkną w korku i są zawsze w stanie przewiedzieć, ile potrzebują czasu na dotarcie do pracy – tłumaczy Drewnowska. Dopłaty do pensji mają zmotywować pracowników urzędu marszałkowskiego do wybierania zdrowego i ekologicznego trybu życia.