– Sarna świetnie radziła sobie w wodzie, ale gdyby nie zdołała wyjść na brzeg, na pewno utonęłaby z wycieńczenia i z wychłodzenia – powiedział portalowi Gdansk.pl Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku. – Była wystraszona i zdezorientowana.

 

 

Sarna trafiła do kanału 22 marca. Pierwsi zauważyli ja funkcjonariusze Straży Miejskiej. Zadzwonili po Straż Pożarną. Ratownicy ubrali specjalne kombinezony i weszli do wody. Sarna, nie rozumiejąc ich intencji, nie chciała dać się złapać. Trzeba było zapędzić zwierzę do miejsca, gdzie miałoby możliwość samodzielnego wyjścia na ląd. W końcu się udało, a cała i zdrowa pomknęła do lasu. Nie wiadomo jak dotarła do centrum miasta i dlaczego znalazła się w rzece.