W walce z epidemią koronawirusa rząd wprowadza coraz więcej obostrzeń. Z domu można wychodzić m.in. tylko do pracy, na niezbędne zakupy i wyprowadzić na spacer psa. O pozostanie w domach apelują medycy. Proszą też, by osoby, które potrzebują pomocy lekarskiej, nie ukrywały żadnych informacji na temat stanu zdrowia. Zwłaszcza, jeśli mogły mieć kontakt z kimś, kto był za granicą albo ma niepojące objawy choroby.
Izolacja społeczna to bardzo ważny element zwalczania pandemii.
#ZostańWDomu
Każdy, kto nie musi chodzić do pracy i robić podstawowych zakupów, powinien do minimum ograniczyć kontakty z innymi osobami i stosować się do wszystkich zaleceń. O to, by zostać w domu apelują nie tylko lekarze, ale też artyści i dziennikarze. I nie chodzi tu wyłącznie o obowiązkową kwarantannę.
– To prosta zasada, by w pierwszej fazie epidemii pozostać w domu – mówi Bartosz Krasiński, ratownik medyczny z Copernicusa. – Dzięki temu proces zachorowań rozłoży się w czasie i zapewni globalne bezpieczeństwo osobom najbardziej zarażonym. Na czym to polega? Jeśli w krótkim czasie zachoruje dużo osób, to szpitale i personel medyczny nie będą w stanie udzielić im odpowiedniej pomocy. Po prostu brakuje sprzętu, a i my jesteśmy narażeni na zakażenia. Jeśli natomiast będziemy stosować się do wytycznych epidemicznych, choroba będzie rozprzestrzeniała się wolniej, a w szpitalu będziemy przyjmować chorych na bieżąco, jednocześnie wypisywać tych już zdrowych. Wydłużamy proces zachorowań, ale jednocześnie jesteśmy w stanie nad nim zapanować – opowiada Krasiński.
Potrzebujesz pomocy? Nie okłamuj medyków
Niestety, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia i często ukrywa przed lekarzami lub ratownikami fakty dotyczące ich zdrowia. – Podczas wywiadu pytamy pacjenta o ewentualne objawy grypy i o możliwość zakażenia koronawirusem, np. powrót z zagranicy i kontakt z osobami, które przebywały poza krajem – mówi Krasiński. – Jeśli nie otrzymamy wszystkich informacji, może to skończyć się przymusową kwarantanną dla całego zespołu, który zajmował się chorym. Wtedy jesteśmy wyłączeni z pracy na 8-14 dni, a chyba nie trzeba tłumaczyć, jak podczas epidemii ważna jest nieprzerwana praca ratowników, pielęgniarzy i lekarzy – podkreśla Krasiński.
Warto jednak podkreślić, że nierzadkie są przypadki, kiedy źródłem zakażenia może być osoba, która nie wyjeżdżała za granicę. Dlatego Główny Inspektor Sanitarny rozszerzył wytyczne do przeprowadzenia badań bez wskazań z wywiadu epidemiologicznego (czyli np. z kontaktu z osobą przebywającą w ostatnim czasie za granicą) a tylko na podstawie objawów klinicznych, ocenianych przez lekarza.
Zamknięte oddziały ratunkowe
Taka sytuacja miała miejsce np. w Szpitalu im. M. Kopernika w Gdańsku 18 marca 2020 roku, gdzie zgłosił się pacjent, który nie był za granicą i nie miał objawów COVID 19, a w wyniku innych badań okazało się, że jest zarażony. Wówczas dla bezpieczeństwa zamknięte były interna z diabetologią oraz SOR dla dorosłych, a personel poddano kwarantannie. To spowodowało, że wstrzymano przyjęcia pacjentów. Oddziały musiały być poddane specjalistycznemu oczyszczeniu, tzw. dekontaminacji. A niektórzy pracownicy zostali wyłączeni z pracy nawet na 10 dni.
Z tego powodu groźby zakażenia koronawirusem czasowo wyłączane z działania mogą być niektóre izby przyjęć. Informacje o bieżącej pracy podmiotów leczniczych można znaleźć na ich stronach internetowych, a o oddziałach ratunkowych np. w mediach społecznościowych Fundacji AID Ratunek.
Czytaj więcej: Jak wygląda kwarantanna, czym się różni od izolacji i co ze zwierzętami domowymi?