Kilka miesięcy przed wybuchem epidemii COVID-19 rynek pracy na Pomorzu notował same rekordy, m.in. dotyczące małej liczby bezrobotnych, bogactwa ofert zatrudnia i oświadczeń o chęci powierzenia pracy cudzoziemcom. Dobra passa została jednak przełamana ogłoszeniem stanu zagrożenia epidemicznego i licznymi ograniczeniami nakładanymi na firmy. Zmiany te coraz wyraźniej już widać w danych zebranych w powiatowych urzędach pracy działających w województwie pomorskim.

 

Mało ofert pracy

Z każdym miesiącem pomorscy pracodawcy zgłaszają coraz mniej ofert zatrudnienia. Wstrzymują procesy rekrutacyjne, a nawet rozważają redukcje etatów. W porównaniu do marca, w kwietniu pracodawcy zgłosili o 2,6 tys. mniej wolnych miejsc pracy, czyli aż o prawie 40 proc. Porównanie kwietnia do lutego wypada jeszcze gorzej: w lutym urzędy pracy miały do dyspozycji 8075 ofert zatrudnienia, a dwa miesiące później jedynie 4131. Taka sytuacja dotyczy większości pomorskich powiatów, ale największy spadek notowany jest w powiecie sztumskim, w którym w kwietniu pracodawcy zgłosili tylko 8 ofert pracy.

– Kryzys gospodarczy spowodowany przez COVID-19, uderzając bardzo mocno w pracodawców, już w marcu osłabił popytową stronę rynku pracy – mówi Joanna Witkowska, dyrektor WUP w Gdańsku. – W kwietniu widzimy jeszcze mocniejszy spadek liczby wolnych miejsc pracy i aktywizacji zawodowej zgłaszanych do powiatowych urzędów pracy działających w województwie pomorskim. Coraz bardziej widoczna jest trudna sytuacja pomorskich przedsiębiorców i coraz mniej z nich decyduje się na zatrudnianie nowych pracowników. W kwietniu zgłoszono do PUP jedynie 4,1 tys. ofert pracy, co w porównaniu do tego samego okresu roku poprzedniego, oznacza spadek o ponad połowę – informuje Witkowska.

 

49 tys. osób bez pracy na Pomorzu

Niemal z tygodnia na tydzień rośnie także liczba osób pozostających bez zatrudnienia. Osoby zarejestrowane w urzędach pracy nie wyrejestrowują się, gdyż brakuje dla nich ofert. W kwietniu wyrejestrowano z pomorskich PUP-ów tylko 2,2 tys. osób bezrobotnych, czyli o prawie 60 proc, mniej niż w marcu (a o 75 proc. mniej niż w kwietniu 2019 roku). – Aktualnie to ograniczony odpływ z rejestrów, a nie rosnąca liczba nowych osób bezrobotnych, wpływa na wzrost zjawiska bezrobocia w regionie. Potwierdza to fakt, iż w kwietniu urzędy pracy zanotowały nieznaczny spadek napływu osób bezrobotnych – tłumaczy dyrektor Witkowska.

Według szacunków WUP w Gdańsku stopa bezrobocia w Pomorskiem w kwietniu wyniosła 5,2 proc., co oznacza wzrost o 0,4 pkt. proc. w stosunku do marca i tyle samo w porównaniu do marca 2019 roku. Na lokalnych rynkach pracy wzrosty stopy bezrobocia mieściły się w przedziale od 0,2 do 0,8 pkt. proc., przy czym największy dotyczył powiatu malborskiego, a najwyższy poziom tego wskaźnika w kwietniu wystąpił w powiecie nowodworskim i wyniósł 12,9 proc. Ogółem na koniec kwietnia status osoby bezrobotnej miało 49 tys. mieszkańców Pomorza.

 

Rośnie liczba zwolnień grupowych

Pracodawcy zgłaszają do urzędów pracy coraz więcej planów dotyczących zwolnień grupowych. Do powiatowych urzędów pracy napłynęły zgłoszenia od 12 podmiotów. Sześć firm z sektora usługowego i sześć zakładów przemysłowych zamierza zwolnić prawie 700 osób. Dla przykładu w poprzednim miesiącu zgłoszenie napłynęło tylko od jednego pracodawcy z sektora usług i dotyczyło 28 osób, jednak zostało ono przez pracodawcę wycofane.

 

Trudniej mają też cudzoziemcy

Znacznie zmniejszyło się także zapotrzebowanie na pracowników z zagranicy, mimo że to właśnie województwo pomorskie było dotychczas jednym z regionów o najwyższym wskaźniku zatrudnienia cudzoziemców. Epidemia zmieniła sytuację. Świadczy o tym ponad trzykrotny spadek zapotrzebowania na tych pracowników w kwietniu: urzędy pracy zarejestrowały jedynie 3,5 tys. oświadczeń, a jeszcze w lutym było 11 tys. czy w marcu 8 tys.

Jak wynika z ankiety, jaką wśród cudzoziemców przeprowadził Urząd Miasta Gdańsk, w samej stolicy województwa pracę straciła co czwarta osoba zza wschodniej granicy. Aż 17 proc. imigrantów w związku z epidemią znajduje się w trudnej sytuacji finansowej, a 30 proc. szuka pracy.

 

Jaka będzie przyszłość?

Wydłużanie się epidemii koronawirusa oraz utrzymujące się ograniczenia gospodarcze wzmacniają negatywne zjawiska na rynku pracy. Pomorskie firmy walczą o przetrwanie, wykorzystując m.in. instrumenty tzw. tarczy antykryzysowej i formy pomocy oferowane przez samorząd województwa pomorskiego. Jeszcze większego wzrostu bezrobocia w regionie można spodziewać się w maju i czerwcu. Dotyczy to między innymi firm usługowych, jak np. zakłady fryzjerskie i kosmetyczne czy kluby fitness, których działalność została dotknięta jednymi z najdłużej trwających ograniczeń. Redukcję zatrudnienia rozważają też niektóre duże korporacje funkcjonujące na naszym terenie np. te powiązane z branżą lotniczą. – Coraz bardziej pewne jest to, że wszyscy uczestnicy rynku pracy będą musieli przygotować się na nową sytuację, z którą do tej pory nie mierzyli się – mówi Katarzyna Żmudzińska, wicedyrektor WUP w Gdańsku. – To spowoduje, że w obszarze polityki rynku pracy niewątpliwie będziemy musieli zastosować kompleksowe i wychodzące poza dotychczasowe schematy rozwiązania, m.in. takie, które w obliczu dzisiejszych niestandardowych okoliczności i ich skutków zapewnią równowagę strony popytowej oraz podażowej rynku pracy – dodaje.

Obecnie podstawowym zadaniem urzędów pracy jest sprawne transferowanie środków na ochronę miejsc pracy w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Zaplanowane instrumenty wsparcia niestety nie są łatwe dla pracodawców i przedsiębiorców, którzy mają wiele problemów z prawidłowym przygotowaniem wniosków o przyznanie świadczeń. Wpływa to m.in. na tempo i czas wdrażania tego wsparcia. Pracodawcy, podobnie jak i urzędy pracy, zgłaszają wiele wątpliwości związanych z interpretacją przepisów prawa regulującego pomoc antykryzysową. Pojawiają się liczne opinie pracodawców, że wsparcie jest wdrażane zbyt późno i pomoc nie jest wystarczająca.

Zob. Szacunkowe dane o rynku pracy w województwie pomorskim – kwiecień 2020 rok (pdf).