Czy można być odkrywcą i podróżnikiem nie wybierając się na drugi koniec świata? Dla wszystkich Pomorzan, którzy lato spędzają w granicach własnego województwa, ale także dla złaknionych nieoczywistych odkryć turystów przygotowaliśmy kilka ciekawych propozycji. Dziś ruszamy w wyjątkowe miejsca, niegdyś strategiczne!
Obiekty wyjątkowe
Pomorze to również wiele obiektów wyjątkowych i niespotykanych nigdzie indziej. W położonej na zachód os Sztumu Białej Górze znajduje się zespół śluz rozdzielających Wisłę (dawną Leniwkę) i Nogat. Śluza na Nogacie jest nazywana Wodnym Zamkiem z powodu neogotyckich wież wieńczących wybudowaną w latach 1852-1879 zaporę. Do 1 września 1939 śluza stanowiła granicę pomiędzy Wolnym Miastem Gdańskiem i Niemcami. Na zespół śluz składają się trzy obiekty: śluzy, jazy i wrota przeciwpowodziowe. Nieco na północ – we wsi Piekło – znajdują się natomiast pozostałości mostu Jagow Brücke.
Most ten stanowił przejście graniczne między należącymi do III Rzeszy Prusami Wschodnimi a terenem Wolnego Miasta Gdańska. To tędy podobno przed wybuchem II wojny światowej szmuglowano broń z terenu Rzeszy na teren WMG. W 1945 roku most został wysadzony przez wycofujących się z tego rejonu Niemców, a w 1946 roku usunięto jego fragmenty uniemożliwiające żeglugę. Dziś po starym moście zostały jedynie przyczółki, z czego większy i ciekawszy znajduje się na wschodnim brzegu.
Baza sterowców
Niepozorna dziś miejscowość Jezierzyce, położona niecałe 10 kilometrów od Słupska, nie leży dziś na żadnym ważnym szlaku komunikacyjnym. Tymczasem 100 lat temu przez Jezierzyce przebiegały podniebne szlaki nawet na biegun północny. Istniała tu bowiem baza sterowców będąca jedną z największych baz niemieckiej marynarki wojennej. Zbudowano ją od podstaw, w szczerym polu, za kwotę 10 milionów marek. Budowa rozpoczęła się w 1915 roku – błyskawicznie wzniesiono koszary, warsztaty, magazyny, wybudowano naziemne i podziemne zbiorniki wodoru, a przede wszystkim – dwa olbrzymie hangary dla sterowców: „Selinda” miała długość 250 metrów, szerokość 60 metrów i 30 metrów wysokości, mniejszy „Selim” – 184 metrów długości, 35 metrów szerokości i 28 metrów wysokości. Hangary były tak wysokie, że widać je było z odległości kilkunastu kilometrów.
Z kolei na południowy zachód od wspomnianych już w jednym z poprzednich odcinków Stążek leży wieś Rodowo. Od ponad trzech dekad odbywają się tu plenery malarsko-rzeźbiarskie organizowane przez mieszkańców wsi, przy współpracy Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.
Na plenery przyjeżdża co roku wielu studentów, prace powstałe podczas kolejnych spotkań artystycznych zdobią domy, ogrody mieszańców oraz przydroża wsi, dzięki czemu Rodowo zyskało nazwę Wioski Cudów.
Reaktory nad jeziorem
Jednym z niezwykłych obiektów Pomorza jest też niedokończona elektrownia atomowa w Żarnowcu. Pozostałości niezrealizowanej inwestycji nad Jeziorem Żarnowieckim – budynki, magazyny oraz gmach w którym miały się znaleźć reaktory – można zobaczyć do dziś.
Olbrzymią inwestycję rozpoczęto 31 marca 1982 roku. Sercem pierwszej polskiej elektrowni atomowej miały być cztery reaktory WWER-440 o łącznej mocy ponad 1600 megawatów. W ciągu kilku lat w kompleksie nad jeziorem Żarnowieckim wybudowano ponad 600 obiektów – m.in. ośrodek pomiarów, hotel pracowniczy, stołówkę, tzw. szatniowce, hale i magazyny, a nawet dworzec kolejowy. Nad samym jeziorem powstały pierwsze poziomy budynku, w którym miały pracować reaktory.
Inwestycja jednak od samego początku wzbudzała liczne protesty okolicznych mieszkańców i ekologów. Protesty te nasiliły się jeszcze w 1986 roku po katastrofie elektrowni w Czarnobylu. Ostatecznie budowę wstrzymano 2 grudnia 1989 roku, a w maju 1990 roku podjęto decyzję o zaprzestaniu budowy, która do tego czasu pochłonęła blisko dwa miliardy dolarów. Dziś część dawnych budynków już nie istnieje – zostały zburzone. Inne nadal straszą wybitymi oknami i zdemolowanymi wnętrzami.
Tam miał być Hogwart
Mówiąc o niezwykłościach Pomorza nie sposób nie wspomnieć też o nowożytnych ruinach zamku w Łapalicach. Choć właściwie to, co miał wybudować w tym miejscu trójmiejski przedsiębiorca, w dokumentach zostało opisane jako „dom jednorodzinny z pracownią rzeźbiarską”. Jednak kiedy prace ruszyły, okazało się, że budowla znacznie odbiega od tego zapisu. Bardziej przypomina bowiem zamek – otoczony murem z bramą wjazdową. Główny budynek ma kilka pięter, wieńczy go 12 wieżyczek (symbolizujących miesiące w roku), wewnątrz są 52 sale (tygodnie w roku), a na zewnątrz można wyjrzeć jednym z 365 okien. Jest tu też olbrzymia sala balowa (lub – jak wolą inni – kaplica) i basen. Wnętrze tego „zamku” miało być wykończone drewnem, a uzupełnieniem miały być liczne rzeźby. Prace ruszyły w 1984 roku, budowa zaś trwała do 1991 roku, kiedy to urzędnicy zorientowali się w sytuacji i nakazali wstrzymanie inwestycji jako niezgodnej z wydanym pozwoleniem na budowę. Właściciel zamku chciał kontynuować prace, złożył nową dokumentację, ale w 2001 roku kłopoty finansowe stanęły na przeszkodzie dalszemu finansowaniu inwestycji.
Od tego czasu „zamek w budowie” w Łapalicach stał się lokalną legendą. Ściągał ciekawskich i turystów, którzy bez trudu dostawali się na teren budowy. W czerwcu 2020 roku gruchnęła wiadomość: Rada Miasta w Kartuzach przyjęła uchwałę o przystąpieniu do opracowania planu zagospodarowania przestrzennego, co pozwoli zalegalizować i ukończyć budowę.