Kończy się lato - dni są coraz krótsze, a noce dłuższe. Częściej też pada deszcz. Dzieci wróciły do szkół, a dorośli z wakacji. Nadchodzi jesień - czas, kiedy wielu z nas łapie różne infekcje, bo więcej przebywamy w zamkniętych pomieszczeniach, w których wirusy i bakterie łatwiej krążą. Sprawdziliśmy więc, czy uda się zapobiec infekcji lub zmniejszyć jej objawy.
Wiosną z Marleną Jaworski, fitoterapeutką, panią inżynier, miłośniczką ekologii i rolniczką z Janówki w gminie Stare Pole, Dorota Kulka rozmawiała o pracy na gospodarstwie ekologicznym, produkcji octów i ich zastosowaniu. Teraz czas na inny temat. Skupimy się na naturalnych metodach wspomagania odporności. Stara zasada mówi, że: „Lepiej zapobiegać niż leczyć”. Czy można, a jeśli tak, to jak uchronić się przed zarazkami? Z pomocą przychodzą nam naturalne specyfiki. Wśród nich są m.in.: owoce i warzywa, soki, oksymele, octy i miody. Niby wszyscy o nich wiemy, ale często zapominamy. Dlatego nasz bohaterka opowie o tym, co, jak i kiedy należy stosować, aby uchronić się przez infekcjami lub złagodzić ich przebieg.
Co należy jeść, aby nie łapać infekcji?
– Uważam, że powinno się jeść wszystko, ale z umiarem. Jednak, jak dowodzą badania, przede wszystkim należy spożywać te produkty, które rosną w danym kraju i nie potrzebują długiego czasu na transport. U nas to np. jabłka.
Angielskie powiedzenie brzmi, że: „jedno jabłko dziennie, trzyma lekarza z dala ode mnie”.
– Dokładnie o tym myślę. A im coś mniej przetworzone i mniej jest spryskiwane, tym lepiej.
A jabłka surowe czy nie tylko?
– Oczywiście surowe są najzdrowsze, bo bogate w witaminy: A, C, E, K i z grupy B, a także beta-karoten. Są też bogate w minerały jak: potas, wapń, magnez, żelazo, fosfor i sód. Zawierają sporo błonnika, pektyn i antyoksydantów. Bardzo skurczne są też oksymele. Ja produkuję je na bazie mojego octu jabłkowego. Co ważne, wytwarzam go z całych jabłek z gniazdami nasiennymi, a nie tylko ze skórek. Odcedzam go i na jego bazie wytwarzam oksymele. W nich najważniejszy jest skład – im bogatszy, tym lepiej. W moich oksylemach są: owoce czeremchy, chrzan, cebula, imbir, chili, kurkuma, suszona pokrzywa, rozmaryn, szałwia, oregano i tymianek. Maceruję to osiem miesięcy. Dzieciom powyżej roku polecam pół łyżeczki, a dorosłym jedną lub dwie łyżeczki. Ponieważ są dosyć ostre i klienci nazywają je ognistym cydrem, to sugeruję podawać w wodzie, można osłodzić łyżeczką miodu. Podobnie jak ocet jabłkowy, który zalecam spożywać 1 łyżeczkę na pół szklanki wody.
Co jeszcze pani poleca?
– Soki, zwłaszcza z dzikiej róży. Ten ma najwięcej witaminy C. Rzadko, kto wie, że garść owoców dzikiej róży ma tyle samo witaminy C, co kilka kilogramów cytryn. Owoce dzikiej róży działają regenerująco na tkanki, czyli działają odmładzająco. Bardzo dobry jest też sok 100 proc. z czarnego bzu. Zawiera mnóstwo witaminy C. Działa też antybakteryjnie i antywirusowo. Ma też sporo antyoksydantów, przez co może zapobiegać chorobom serca i nowotworom. To istna bomba witaminowa.
Jakiś jeszcze sok?
– Dobry jest też – chyba najbardziej znany – sok z malin. Jest bogaty w witaminy: A, B, E i kwas foliowy. Maliny działają przeciwzapalnie, przeciwgorączkowo i napotnie, co przydaje się w czasie, gdy złapiemy infekcje. Nie możemy zapomnieć o aronii. Polecam ją szczególnie osobom po 50. r. ż., bo poza witaminą C i rytuną, która uszczelnia naczynia krwionośne, owoce te regulują ciśnienie krwi. Dobry jest też sok z buraków, który wzmacnia odporność i oczyszcza organizm.
Coraz bardziej popularne są koktajle. Ma pani jakiś pomysł na bombę witaminową?
– Można robić shake’a czy smoothie np. z selera naciowego, szpinaku, jarmużu, banana, jogurtu naturalnego i to wszystko osłodzić łyżeczką miodu. Tu polecam akacjowy, lipowy lub wielokwiatowy. Dodam, że miód nie leczy, a wspomaga przed i w trakcie przeziębienia. Co ważne, miód akacjowy jako jedyny może być spożywany przez cukrzyków.
A kiszonki to naturalne probiotyki?
– Oczywiście. Nie możemy o nich zapomnieć, bo wspierają mikroflorę jelit, która wpływa na lepsze funkcjonowanie układu trawienne. Obecnie poza kapustą kiszoną i ogórkami coraz więcej warzyw kisimy. Na przykład kalarepę, kalafiory, rzodkiewkę, pomidory czy buraki. To naturalny proces fermentacji mlekowej, który hamuje rozwój bakterii i grzybów, które powodują psucie się żywności.
To może przejdźmy do warzyw
– Oczywiście czosnek, mogłabym go dodawać praktycznie do wszystkiego (śmiech – przyp. red.). Jest dostępny przez cały rok. Doskonały do sosów w sałatkach, kiszonych ogórków, ryb, mięs czy grzanek. Uwielbiam bagietkę polaną moim olejem porowym, który obniża zły cholesterol LDL. Zapiekam ją i na nią kładę pomidory z cebulką. To taka moja bruschetta, którą mogłabym jeść codziennie. Dobry jest też chrzan, ale taki własnoręcznie utarty, bez żadnej chemii.
A herbatki?
– Oczywiście. Najlepiej zaparzyć dobrą sypaną herbatę zieloną lub czarną wieczorem. I do takiego chłodnego lub zimnego przecedzonego naparu dodać miód, imbir, cytrynę – co, kto lubi. I wtedy powstanie taka domowa ice tea.
Jakieś jeszcze metody pani poleca?
– Nie można zapomnieć o ruchu, zwłaszcza na świeżym powietrzu i bez względu na pogodę. Przecież nie ma złej pogody, są tylko nieodpowiednie ubrania. Najprościej jest wyjść na spacer, wystarczy pół godziny, to hartuje i dotlenia organizm, a także rozładowuje stres.
Dziękuję za porady i rozmowę i życzę zdrowia