Samorządy zachodniopomorski i pomorski, prawie 20 nadmorskim gmin i powiatów oraz 24 przedsiębiorców z Pomorza Zachodniego wysłali do premiera Mateusza Morawieckiego apel o wsparcie turystki nadmorskiej. To odpowiedź na politykę Ministerstwa Rozwoju, które stoi na stanowisku, że zimą ruch turystyczny koncentruje się w górach i w związku z tym straty branży nadmorskiej są mniejsze. Sygnatariusze pisma uważają, że takie podejście jest niesprawiedliwe i krzywdzące dla mieszkańców tych gmin, dla których turystyka jest głównym źródłem utrzymania przez cały rok.
Pod apelem podpisali się m.in. marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk, marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz, Północna Izba Gospodarcza oraz włodarze: Dziwnowa, Drawna, Rewala, Wałcza, Białogardu, Karlina, Darłowa, Połczyna-Zdroju, Świnoujścia, Dębna, Mielna, Stepnicy, Sławna, Kalisza Pomorskiego, Barwic, Szczecinka i Człopy.
Metodologia jest niewłaściwa
Sygnatariusze sprzeciwiają się metodologii przyjętej przez Ministerstwo Rozwoju, gdzie dane z czterech województw (Dolnośląskie, Małopolskie, Podkarpackie i Śląskie), na terenie których znajdują się gminy górskie, zostały zestawione z danymi z dwóch województw: Zachodniopomorskiego i Pomorskiego. W rządowych analizach nie ujęto także turystów zagranicznych, a przecież turyści z Niemiec czy Skandynawii tłumnie odwiedzają nadmorskie kurorty bez względu na porę roku.
– To pierwsze tak solidarne wystąpienie wielu środowisk i samorządów – mówi marszałek zachodniopomorski Olgierd Geblewicz. – Nie można czekać bezczynnie na dalszy upadek branży, która stanowi źródło utrzymania dla setek tysięcy rodzin. Nasi mieszkańcy nie są gorsi i tak samo dotkliwie odczuwają skutki kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią – podkreśla Geblewicz.
Potrzebny szybki plan działania
W apelu czytamy: „Przedsiębiorcy znad morza, to nie tylko hotelarze, ale i gastronomia, rybacy, osoby zajmujące się sprzedażą pamiątek. To również małe firmy, które nie mają biznesowych alternatyw, a są regularnymi płatnikami do budżetu. Zdarzają się sytuacje, że po prostu muszą ogłosić upadłość i zwolnić pracowników”.
Zdaniem sygnatariuszy apelu, warunkiem przetrwania branży turystycznej jest szybkie przedstawienie planu otwarcia gospodarki. Sama tylko branża hotelarska traci około 1 mld zł miesięcznie w czasie, kiedy nie pracuje. Obecnie kurorty, zwykle o tej porze tętniące życiem, są opustoszałe, a przedsiębiorcy alarmują, że brak jest nawet rezerwacji na sezon wiosenny, na święta wielkanocne czy majówkę. Sytuacji nie ułatwia lockdown w Niemczech.
„Jesteśmy przeciwni różnicowaniu przedsiębiorców i regionów. Po pierwsze: silna turystyka to dla nas wszystkich racja stanu. Po drugie: zarówno gminy górskie, jak i nadmorskie stanowią jedną Polskę” – czytamy w piśmie.
Pełna treść apelu dostępna jest na stronie Północnej Izby Gospodarczej.