W czasie II wojny światowej polski rząd w Londynie zaapelował do krajów Ligii Narodów o pomoc w znalezieniu schronienia dla sierot, których rodzice nie przetrwali trudnych warunków zsyłki na Wschód. Na wezwanie odpowiedziała tylko Nowa Zelandia.
Historie kilkorga z nich można poznać dzięki nowej kolekcji Muzeum Emigracji w Gdyni – Dzieci z Pahiatua. O swoich losach opowiadają Dioniza, Stanisław, Wanda i Józef.
Nowe życie na antypodach
Najpierw na rozkaz Stalina Polaków wypędzono ze wschodniej Polski i zesłano na Sybir. Przesiedleni do małych wsi i miejscowości zajmowali się pracą przymusową. Żyli w kołchozach pozbawieni podstawowych wygód i środków do życia, bez możliwości powrotu do kraju. Po ataku Niemców na Związek Radziecki i chwilowym ociepleniu stosunków między Rządem Polskim na Uchodźctwie a radziecką Rosją, ponad 120 tys. Polaków ewakuowano do Iranu.
W porcie w Pahlawi, na północy Persji, powstał obóz, gdzie Polacy mogli znaleźć pomoc medyczną i finansową. Zdrowych kierowano do Teheranu i Isfahanu. Między nimi znajdowało się mnóstwo dzieci, których rodzice nie przetrwali trudnych warunków zsyłki na Wschód lub po amnestii stalinowskiej zgłosili się do Polskiej Armii na Uchodźctwie. Polski rząd szukał wśród sojuszników Ligii Narodów krajów, które mogłyby przygarnąć ponad 700 dzieci. Zgłosiła się tylko Nowa Zelandia.
Dla wielu dzieci była to podróż życia. Do tekturowych walizeczek, które z finansów rządowych zakupiono dla polskich sierot, zapakowały polskie książki – zalążek nowozelandzkiej biblioteki. Wyposażone w trudne wspomnienia, obawy o przyszłość i poczucie wspólnoty wyruszyły na drugą półkulę.
Więcej o ich losach, gościnności mieszkańców Nowej Zelandii i pielęgnowaniu polskości na antypodach na stronie internetowej www.archiwumemigranta.pl. W kolekcji znalazła się też licząca ponad 500 stron publikacja wydana przez Muzeum Emigracji „Dwie ojczyzny. Polskie dzieci w Nowej Zelandii. Tułacze wspomnienia”.