Dzień Solidarności z Osobami Chorymi na Schizofrenię obchodzony jest 10 września. Celem jest walka z dyskryminacją osób w kryzysie psychicznym oraz wzrost akceptacji społeczeństwa wobec osób chorych na schizofrenię.

Czym jest schizofrenia?

Jak mówił portalowi Pomorskie.eu Marcin Skarbek, lekarz psychiatra, ordynator Oddziału Ogólnopsychiatrycznego w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym im. prof. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku, to przewlekła choroba psychiczna, która wynika z nieprawidłowego funkcjonowania mózgu. Najczęściej trwa przez całe życie pacjenta. Wymaga leczenia i odpowiedniego postępowania. U pacjenta ze schizofrenią jest rozszczepienie między tym, co myśli, robi i czuje. Schizofrenik nie potrafi krytycznie i realistycznie ocenić własnej osoby, otoczenia oraz kontaktów z innymi ludźmi. Ważna jest szybka diagnoza i leczenie.

Ilu Polaków i Pomorzan choruje?

Najnowsze dostępne dane pochodzą z Instytutu Psychiatrii i Neurologii Zakład Zdrowia Publicznego. W Polsce w 2020 r. z powodu schizofrenii oraz zaburzeń schizotypowych i urojeniowych (bez uzależnień) cierpiało prawie 156 tys. osób (155 835, w tym schizofrenia 132 928). Dla porównania w województwie pomorskim było to 9861 chorych, w tym 8893 schizofreników. W przypadku osób do 18 r. ż. schizofrenię, zaburzenia schizotypowe i urojeniowe miało prawie dwa tys. osób (1959),  na Pomorzu takich nieletnich było 97, w tym 51 ze zdiagnozowaną schizofrenią. Po raz pierwszy schizofrenię, zaburzenia schizotypowe i urojeniowe stwierdzono u 15 971 Polaków, w tym 1688 Pomorzan. Biorąc pod uwagę nieletnich chorobę potwierdzono u 552 młodych osób, w tym 20 mieszkańców naszego regionu. Szacuje się, że w ogóle co czwarta osoba miała lub będzie miała problemy ze zdrowiem psychicznym.

Jak jest w pomorskich szpitalach?

W ciągu ostatnich kilku lat widać, że na schizofrenię chorują coraz młodsi. Choroba w równym stopniu dotyka kobiet i mężczyzn.

– W 2020 r. z powodu schizofrenii do szpitala na Srebrzysku przyjęliśmy prawie 900 pacjentów, przeważały osoby pow. 30 r. ż., było ich aż 704 – informuje rzecznik placówki Anna Czarnowska. – W kolejnym roku odnotowaliśmy nieznaczny wzrost pacjentów z tą chorobą. Było to ponad tysiąc osób. Podejrzewamy, że ten wzrost może mieć związek z długotrwałą izolacją spowodowaną pandemią. Wiele osób miało utrudniony dostęp do lekarzy. Poza tym brak kontaktów społecznych mógł przyczynić się do pogorszenia stanu zdrowia pacjentów i pogłębienia choroby – wyjaśnia Czarnowska.

W Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. St. Kryzana w Starogardzie Gdańskim w 2021 r. przyjęto do szpitala 552 pacjentów chorych na schizofrenię, a w pierwszym półroczu 2022 r. było ich 235. Zastępca dyrektora ds. medycznych szpitala Krzysztof Kołcz zaznacza, że – co cieszy – skraca się czas pobytu pacjenta w oddziale. Jednak niepokoi go masowe używanie środków psychoaktywnych przez osoby młode.

– Powoduje to trudności diagnostyczne (nie rozpoznaje się schizofrenii u osób przyjmujących środki psychoaktywne) i bardzo utrudnia skuteczne leczenie – podkreśla lekarz.

Ma kilka postaci

Najczęściej rozpoznawana jest schizofrenia paranoidalna (objawami dominującymi są urojenia i omamy – przyp. red.). Występuje też schizofrenia katatoniczna (zaburzenia ruchu, tj. pobudzenie lub osłupienie – przyp. red.), hebefreniczna (charakteryzuje się chaotycznym i niespójnym zachowaniem oraz zaburzeniami reakcji emocjonalnych lub ich brakiem – przyp. red. ), niezróżnicowana (to połączenie szybko zmieniających się wszystkich podstawowych objawów schizofrenii – przyp. red.). – Zdarza się, że u jednego pacjenta stwierdza się objawy kilku różnych rodzajów schizofrenii, np. elementy schizofrenii paranoidalnej i hebefrenicznej – tłumaczył lekarz.

Co wiemy o przyczynach?

To choroba wieloczynnikowa. Wśród jej przyczyn wymienia się czynniki: biologiczne, genetyczne, społeczne, środowiskowe i psychologiczne. Ponadto, do wystąpienia schizofrenii może przyczyniać się przyjmowanie substancji odurzających we wczesnym okresie życia. Badania mówią, że u schizofreników w jednej części mózgu wydzielana jest w nadmiarze dopamina, natomiast w innych okolicach mózgu brakuje tego neuroprzekaźnika. Nadmierne produkowanie dopaminy w znacznym stopniu zakłóca odczuwanie bodźców ze świata zewnętrznego.

Młodsi chorują częściej

Najczęściej chorują ludzie młodzi. Pierwsze objawy można zaobserwować przed 30. r. ż. Wpływ na to może mieć szersza dostępność do substancji odurzających, stymulujących narkotyków takich jak np. amfetamina i mefedron. Niestety coraz więcej młodych osób, u których mózg jeszcze się rozwija, przyjmuje te substancje.

Kto ją poznaje?

W przypadku niektórych osób schizofrenia rozpoznawana jest już podczas pierwszej wizyty u psychiatry. U innych koniecznych jest kilka spotkań, czasem pobyt w szpitalu i pogłębiona diagnostyka. Pierwsze objawy najczęściej zauważa rodzina. Chory wycofuje się z życia, staje się nieufny w stosunku do innych, zamknięty w sobie i podejrzliwy. Przestaje dbać o higienę, unika kontaktów społecznych, czasem przestaje wychodzić z domu. Można zauważyć też zaburzenia pamięci, urojenia lub omamy.

Ważna rola środowiska

Rola rodziny jest nie do przecenienia. Niemniej ważne jest środowisko, w którym żyje, uczy się lub pracuje pacjent. Przede wszystkim najbliższe otoczenie nie może stygmatyzować pacjenta. Konieczne jest wsparcie. Chory musi czuć, że mimo swojego zachowania jest akceptowany. Niestety właśnie z powodu lęku przed stygmatyzacją wiele osób w pracy czy szkole obawia się przyznać do choroby.

Czy da się wyleczyć?

Schizofrenia to choroba przewlekła. To, czy pacjenta uda się z niej wyleczyć, zależy od konkretnego przypadku. Ważne jest, aby chory postępował zgodnie z zaleceniami lekarza, brał leki. Wtedy przez wiele lat, a nawet przez całe życie, chorzy mogą zupełnie normalnie funkcjonować jak zdrowi ludzie, wykorzystując swój potencjał. Są też i tacy pacjenci, u których pomimo prawidłowego i intensywnego leczenia, wcale nie udaje się uzyskać poprawy albo obserwuje się bardzo niewielką pozytywną zmianę. Są to ludzie, którzy nie mogą żyć tak jak inni, wymagają zwiększonej opieki. Jest też spora populacja pacjentów, u których osiąga się efekty pośrednie.

– Nie udaje się uzyskać całkowitego ustąpienia objawów. Natomiast uzyskuje się poprawę, która umożliwia pacjentom funkcjonowanie np. w środowisku rodzinnym. Jednak nie w pełni tak jak ludzie, którzy pracują, tylko w ograniczonym stopniu, ale jednak w społeczeństwie, a nie w szpitalu – tłumaczy dr Skarbek.

Zatem efekty leczenia zależą ściśle od danego pacjenta.