9 listopada obchodzimy Światowy Dzień Adopcji. Aby wesprzeć ideę adopcji, tego dnia na dłoni malujemy uśmiechniętą buźkę.

 

Ile dzieci rocznie zostaje adoptowanych dzięki Pani ośrodkowi?

Ośrodek w Gdańsku działa od 2012 roku. Przez pierwsze lata liczba adopcji utrzymywała się mniej więcej na poziomie od 110-120 rocznie. Dużym tąpnięciem był rok 2017, kiedy Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej podjęło decyzję o braku możliwości adopcji zagranicznej. Od tego czasu co najmniej 30 dzieci rocznie nie znajdowało nowego domu. Pozostały jedynie adopcje na terenie naszego kraju. W 2018 roku przysposobionych zostało 50 maluchów, w 2019 roku 62 dzieci, do 30 września 2020 roku mamy 29 zakończonych adopcji, a 15 dzieci jest w powierzeniu pieczy, więc toczą się sprawy sądowe.

Dlaczego to ograniczenie aż tak zmieniło liczbę adopcji?

Adopcja zagraniczna była często jedyną szansą na znalezienie rodziny dzieciom z rozmaitymi zaburzeniami, starszym czy z licznym rodzeństwem. Od 2017 roku w naszym ośrodku odbyło się tylko jedno przysposobienie zagraniczne i to tylko dlatego, że procedury zostały rozpoczęte wcześniej. To jest jeden z powodów zmniejszenia liczby adopcji.

A inne powody?

Coraz mniej dzieci przebywających w pieczy zastępczej zgłaszanych jest do ośrodków do adopcji. W 2018 roku takich dzieci zgłoszonych było 269, w 2019 roku 233, a w tym roku 191. Jestem w kontakcie z ośrodkami z innych województw i wiem, że ta tendencja utrzymuje się w całym kraju.

To znaczy, że nie wszystkie dzieci przebywające w rodzinach zastępczych mogą być adoptowane?

Dokładnie. Początek procedury adopcyjnej wygląda tak, że dzieci, których rodzice są niewydolni wychowawczo (sierot jest znacznie mniej), decyzją sądu zostają umieszczane w pieczy zastępczej. Sądy najczęściej na początku ograniczają władzę rodzicielską. Dlatego w pieczy zastępczej przebywa sporo dzieci bez uregulowanej sytuacji prawnej. Jednocześnie obserwujemy, że duży nacisk kładzie się na to, żeby pracować z rodziną biologiczną, do której dziecko mogłoby wrócić. Ale czas leci. Dziecko, które trafia do pieczy zastępczej mając kilka miesięcy, rok lub dwa często przebywa w niej kilka lat, czyli do czasu uregulowana sytuacji prawnej.

Tak długo daje się szansę rodzicom biologicznym…

Tak, a dziecko przeżywa trudne chwile. Co więcej, kiedy wszystko jest już uregulowane i jest możliwość zgłoszenia dziecka do ośrodka adopcyjnego, wcale nie jest oczywiste, że to dziecko będzie przysposobione.

Dlaczego?

Kandydaci na rodziców niestety (i to jest tendencja utrzymująca się w całym kraju) coraz bardziej zamykają się na dziecko z dysfunkcjami. Oczekują najczęściej małych dzieci, zdrowych, bez trudnych historii życiowych. A dziecko, które przez kilka lat przebywa w pieczy zastępczej, jest starsze i nie wpisuje się w wyobrażenie takich osób. Drugim powodem jest to, że dziecko jest już mocno zżyte z rodzicami zastępczymi. Porzucone przez rodzinę biologiczną, po kilku latach, gdy rodzina zastępcza ukoiła jego ból, nagle znowu miałoby zostać wyrwane z rodziny. Dziecko ponownie doświadcza straty.

Są jeszcze dzieci, które trafiają pod opiekę dalszej rodziny.

No właśnie, część dzieci jest umieszczona w pieczy zastępczej spokrewnionej, czyli mają rodzinę w postaci dziadka, babci, rodzeństwa. W takich przypadkach też nie kwalifikujemy ich do przysposobienia. W naszym ośrodku jedynie 35 do 25 proc. dzieci z uregulowaną sytuacją prawną kwalifikowanych jest do przysposobienia. I dla nich szukamy rodziców adopcyjnych.

Jest takie przekonanie, że procedury adopcyjne są długie i nieprzyjemne…

I że tak naprawdę rodzin biologicznych nikt nie sprawdza, a ci, którzy chcą zostać rodzicami adopcyjnymi, są mocno prześwietlani? Zawsze musimy patrzeć przez pryzmat dziecka, które ma swoją historią, traumy, choroby. Chcemy dobrze poznać kandydatów, ich motywację. Zbieramy dokumentację, począwszy od aktu małżeństwa, przez zaświadczenia lekarskie po zaświadczenie o niekaralności. My szukamy rodziców dla dziecka, a nie na odwrót, dziecka dla rodziców.

A co w przypadku par będących w nieformalnych związkach lub osób samotnych?

W Polsce przysposobić dziecko, jeśli wspólnie, mogą tylko małżonkowie. Osoby niebędące w związku mogą również adoptować dziecko. Przeprowadzamy wówczas wnikliwy wywiad. Sprawdzamy sytuację materialną i mieszkaniową. Odbywają się spotkania z pedagogami i psychologami. Powstaje tzw. wstępna ocena kandydatów na rodziców, która umożliwia kolejny etap, czyli szkolenie.

Jak długo trwa takie szkolenie?

W naszym przypadku szkolenie trwa 65 godzin dydaktycznych. Spotkania odbywają się raz w tygodniu przez trzy i pół miesiąca. Mówimy o rozwoju dziecka, o trudnościach w opiece, o aspektach prawnych, psychologicznych i co ważne, o jawności adopcji. Staramy się przygotować te osoby do roli świadomego rodzica adopcyjnego.

Kończymy szkolenie i co dzieje się dalej?

Przygotowywana jest ostateczna opinia dotyczącą kwalifikacji osobistych i możliwości przysposobienia dziecka. Zawsze analizujemy, jakim dzieckiem mogliby się zająć kandydaci na rodziców. Oczywiście ważne jest też, jakie dziecko oni chcieliby przyjąć. Jeżeli wydajemy pozytywną opinię, wtedy staramy się dopasować tych kandydatów do konkretnego dziecka.

Średnio jak długo trwają te procedury?

W pierwszych latach naszej działalności to trwało średnio 1,5 roku. W zeszłym roku średni czas to 9 i pół miesiąca, czyli taka dobra ciąża.

I teraz rodzice czekają na dziecko.

To jest ten najtrudniejszy czas dla rodziny, która czeka w gotowości, żeby zaopiekować się jakimś dzieckiem. Są rodzice, którzy czekają bardzo długo, bo chcą np. zdrowego chłopczyka, do roku, bez żadnych obciążeń genetycznych po rodzicach. Od razu wiedzą, że będą czekać długo, bo takich dzieci prawie w ogóle nie zgłasza się do przysposobienia.

Mówi się, że po ukończeniu 40 lat, nie ma szansy na przysposobienie dziecka…

Są ośrodki adopcyjne, które przyjęły taką granicę, gdzie może być maksymalnie 40 lat różnicy między dzieckiem a rodzicem. My tak restrykcyjnie do tego też nie podchodzimy, bo zdarzają się różne sytuacje. Społeczeństwo się zmienia, ludzie są dłużej sprawni. Do każdego przypadku podchodzimy indywidualnie.

Jakie problemy i trudności najczęściej mają dzieci po tym, gdy ośrodek znajdzie dla nich odpowiednich rodziców?

Dla tych dzieci najtrudniejsze jest utworzenie więzi z nową rodziną. Im mają bardziej traumatyczna historia, tym trudniej dziecku zaakceptować i pokochać nowych rodziców. Budowanie więzi to też najtrudniejszy etap dla nowych opiekunów. Dziecko może np. zacząć się wycofywać i mając 4-5 lat zaczyna zachowywać się, jak niemowlę, bo tak naprawdę tym niemowlakiem, które otrzymało pełną opiekę i miłość, nigdy nie było. Starsze dzieci sprawdzają rodziców, ich cierpliwość. Przygotowujemy na to kandydatów. Największe trudności związane są właśnie z nawiązaniem relacji, oswojeniem się i wzrastaniem w jawności adopcji.

Czy można przed dzieckiem zataić, że jest adoptowane?

Bardzo podkreślamy istotę jawności adopcji. Dziecko prawnie ma zagwarantowane to, że powinno znać swoją historię łącznie z tym, że zostało przysposobienie. Jeśli ta sprawa nie będzie tematem tabu, nie będzie to dla dziecka coś wstydliwego, to nawet, gdy wejdzie w okres buntu dorastającego dziecka (wtedy można się spodziewać, że element adopcji będzie wykorzystywany do starć z rodzicem) to i tak nie wpłynie to na rozpad rodziny.

Czy rodziny adopcyjne mogą po przysposobieniu dziecka liczyć na wsparcie ze strony ośrodka?

Rodziny po adopcji stają się równoprawnymi rodzinami, tak jak biologiczne i nikt nie może w nie ingerować. Zachęcamy, żeby przynajmniej w pierwszym roku czy dwóch po adopcji, były z nami w kontakcie. Organizujemy np. grupy wsparcia raz w miesiącu czy spotkania klubu rodzica adopcyjnego Jednak pomóc możemy tylko wtedy, gdy rodziny same się do nas zgłoszą. Są rodzice, którzy chętnie dzielą się problemami i radościami, ale jako ośrodek adopcyjny nie mamy prawa ingerować w rodzinę po przysposobieniu.

Dziękuję za rozmowę.