Informację o zmianach w funkcjonowaniu jednoimiennych szpitali zakaźnych przekazał podczas konferencji prasowej 18 maja minister zdrowia Łukasz Szumowski.

 

Szpitale jednoimienne nie zostaną zlikwidowane

Jak mówił minister Łukasz Szumowski: „Podjęliśmy decyzję o sukcesywnym przywracaniu normalnej pracy w szpitalach jednoimiennych. Zaczniemy od miejsc, gdzie jest najmniej nowych zakażeń”. Proces ten rozpocznie się 1 czerwca. Nie oznacza to, że szpitale jednoimienne zostaną zlikwidowane, gdyż, jak zaznaczył minister zdrowia: „częściej mówi się o drugiej fali, o wzroście zakażeń jesienią. Ta sieć pozostaje”. Normalizacja pracy będzie polegać na tym, że w województwach, w których jest po kilka szpitali jednoimiennych, zostanie jeden. Będzie on pełnić funkcję bufora w przypadku wzrostu liczby nowych zakażeń w konkretnym regionie. Minister zdrowia mówił o możliwości wystąpienia nowych ognisk zakażeń w każdym momencie, jeżeli nie będzie utrzymywany reżim sanitarny. Chodzi m.in. o zachowanie dystansu społecznego, higienę rąk i osłanianie nosa i ust tam, gdzie jest to konieczne.

 

Jest lepiej, ale nie idealnie

Według Łukasza Szumowskiego w Polsce mamy do czynienia z wypłaszczaniem krzywej zachorowań i niewielką tendencją spadkową. Minister podkreślił, że duże ogniska zakażeń w kraju zostały opanowane. Nie oznacza to jednak ogłoszenia końca epidemii, czego przykładem jest Śląsk, tam w ciągu ostatnich tygodni znacząco wzrosła liczba nowych zachorowań wśród górników i ich rodzin. Jednak w innych regionach nie ma zbyt dużej zapadalności na COVID-19. Dla przykładu w województwie pomorskim od 11 do 17 maja odnotowano 21 nowych zakażeń.

 

Co z innymi obostrzeniami?

Minister zdrowia pytany o znoszenie niektórych nakazów stwierdził, że będą wymagały dyskusji na poziomie każdego województwa z wojewodami, dyrektorami oddziałów regionalnych Narodowego Funduszu Zdrowia, konsultantami wojewódzkimi. – W części można zmniejszać liczbę łóżek, jeżeli szpital jest w pawilonach. Tutaj to trzeba indywidualnie przeprowadzić, tak samo, jak wdrażaliśmy to indywidualnie, żeby nie wylać dziecka z kąpielą i nie zrobić jakiegoś błędu, bo to naprawdę jest gigantyczna operacja przekształcania szpitali w zupełnie innym kierunku, niż one były, a teraz odwracanie tego procesu – wyjaśnił Szumowski. Szef resortu zdrowia, odnosząc się do ubiegłotygodniowej informacji o złagodzeniu nakazu dotyczącego noszenia maseczek, potwierdził, że w ciągu tygodnia lub dwóch ma zostać podjęta stosowna decyzja.– Jeśli się okaże, że te wskaźniki w województwach się utrzymują, to być może regionalnie będziemy wydawali taką decyzję, że w przestrzeni otwartej, na wolnym powietrzu te maseczki będzie można zdjąć, a w zamkniętych przestrzeniach, w komunikacji, w sklepach, we wszystkich miejscach, gdzie powietrze nie przepływa swobodnie, tam one pozostaną – dodał minister. Ponadto, do połowy czerwca zostanie wydana rekomendacja dotycząca zorganizowanego wypoczynku wakacyjnego dzieci i młodzieży.

 

Polacy mają różne schorzenia

W Polsce miliony osób cierpią z powodu innych chorób np.: układu krążenia, schorzeń neurologicznych, nowotworów czy zaburzeń psychicznych, których leczenie w czasie pandemii zostało znacznie ograniczone, często do tzw. teleporad. – Epidemia nie znika, być może mamy dołek w przebiegu tej epidemii, ale z drugiej strony wykorzystajmy to do pracy na rzecz pacjentów zupełnie innych niż COVID, gdzie przecież oni cały czas czekają na to, żeby to wszystko ruszyło – podkreślił Szumowski. Co ważne, wykonywane były pojedyncze zabiegi, głównie ratujące życie. A więkoszość planowych operacji została odłożona.

 

Sytuacja na Pomorzu

W województwie pomorskim COVID-19 stwierdzono u 502 osób, z czego 28 zmarło. Na Pomorzu najwięcej zakażonych pensjonariuszy i personelu pochodziło z Domu Pomocy Społecznej Polanki w Gdańsku oraz Domu Seniora „Bryza” w Koleczkowie. Ogniska choroby  pojawiły się też wśród pracowników i pacjentów Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego im prof. Tadeusza Bilikiewicza w Gdańsku, Szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku, Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku, Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych im. Stanisława Kryzana w Starogardzie Gdańskim oraz Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku. Pacjenci zakażeni koronawirusem i wymagający hospitalizacji są leczeni w Pomorskim Centrum Chorób Zakaźnych i Grużlicy w Gdańsku (220 łóżek), Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni (73 łóżka) oraz przekształconym w jednoimienny 7. Szpitalu Marynarki Wojennej w Gdańsku (180 łóżek). W stanie gotowości jest też Szpital Specjalistyczny w Kościerzynie, do którego kierowane są m.in. ciężarne pacjentki z podejrzeniem zakażenia SARS CoV-2. U żadnej z nich nie stwierdzono COVID-19. Pomimo że w Kościerzynie nie leczono żadnej osoby chorej na COVID-19, szpital jest sparaliżowany, bo nie może leczyć innych pacjentów i wykonywać planowych zabiegów. Przyjmowani są tylko pacjenci w stanie zagrożenia życia. Jak tłumaczy rzecznik szpitala Agnieszka Marcińska: „w ostatnim miesiącu hospitalizowaliśmy 436 pacjentów, wcześniej średnio 1600″. Szpital wysłał pismo do Ministerstwa Zdrowia i Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego z prośbą o zwolnienie z listy szpitali zakaźnych. Kiedy Kościerzyna zostanie odmrożona? Na razie nie wiadomo.