Od ośmiu lat pracuje jako maszynistka a na kolei już w sumie od 15-tu. I nie wyobraża sobie innej pracy - to jej pasja i służba. Nie ma ulubionej trasy, jeździ do Elbląga, Słupska, Bydgoszczy czy Olsztyna. Zwyczajna-niezwyczajna Pomorzanka. Ilona Solarek-Sokołowska opowiada o swoje pracy i o tym jak reagują na kobietę maszynistkę pasażerowie.
Pani Ilona – starszy maszynista pojazdów trakcyjnych – pracę na kolei zaczęła w wieku 22 lat, pracuje w Pomorskim Zakładzie Polregio w Gdyni.
Dlaczego pociągi?
Dziadek był kolejarzem, tata maszynistą, mama też pracowała na kolei.
– Pochodzę z kolejarskiej rodziny i jazdę pociągami mam chyba we krwi. Ktoś chcę być pilotem, ktoś kierowcą ciężarówek a ja od dziecka marzyłam, żeby zostać maszynistką – opowiada pani Ilona.
Zaczynała jako konduktorka, potem była kierowniczką pociągu i wreszcie została maszynistką. I tak minęło już piętnaście lat. Trzeba przyzwyczaić się do trybu pracy.
– Pracujemy w dni powszednie, w niedzielę i w Wigilie. To jest służba i trzeba to czuć. Jeśli ktoś tego nie czuje to nie jest to zawód dla niego – mówi maszynistka.
Praca nie jest trudna, ale na pewno odpowiedzialna. Trzeba być skupionym na tym co się robi. Przy nieodpowiedzialnym podejściu, jeśli na przykład ktoś jest rozkojarzony, może skończyć się delikatnie mówiąc niefajnie.
– W trakcie jazdy mogę rozmawiać ale wzrok zawsze mam skupiony na tym, na czym powinien być skupiony. Potrzebna jest praktyka i doświadczenie – podkreśla pani Ilona.
Od czego zaczyna dzień w pracy
Zaczyna od obejścia składu pociągu.
– Muszę sprawdzić, czy na przykład nic się nie urwało, bo inaczej trzeba zgłosić usterkę i panowie w warsztacie szybko naprawią. Jeśli przekazuje pociąg, zostawiam książkę pokładową i przyjmuje inny skład albo jestem gotowa do zjazdu na Cisową – mówi pani Ilona.
Sama obsługa pociągu jest prosta. Pani Ilona pokazuje kokpit.
– Tutaj nadaję kierunek jazdy, tu nastawiam reflektory, tu jest przyciemnienie reflektorów, żeby nie oślepić kolegi nadjeżdżającego z przeciwka. Tu mamy manipulator syren, hamulec bezpieczeństwa, nadajnik mocy i hamowania – pokazuje.
Opanowała to już lat temu. Dziś z racji swojego doświadczenia szkoli praktykanta, czyli jak mówi się na kolei uczy szkoleniowca, który w przyszłości będzie maszynistą.
Co najbardziej lubi w pracy?
Każdy dzień jest inny.
– Dziś na przykład jechałam do Elbląga, byłam w Gdyni, a na koniec jadę do Smętowa i zostaje tam do jutra. Nie mam ulubionej trasy. Jeżdżę też do Słupska, do Bydgoszczy, Olsztyna – opowiada.
Podróżni często się uśmiechają, machają przy wysiadaniu. Choć jeden pasażer, jak dowiedział się, że pociąg prowadzi kobieta nie wsiadł do niego.
– Kilka razy pytał kierownika pociągu wskazując na mnie palcem czy to na pewno ja będę jechać. Był bardzo zdziwiony i kiedy kierownik wytłumaczył, że jestem maszynistką, starszy pan powiedział, że poczeka na następny pociąg – wspomina pani Ilona. – Być może niektórzy uważają, że nie jest to praca dla kobiet, ale tata mi mówił, że już w latach 70-tych XX wieku panie były maszynistkami – mówi pani Ilona.
W każdym razie dziś nie wyobraża sobie innej pracy. Jest wdzięczna, że tak potoczyła się jej droga zawodowa.
– Praca jest moją pasją, bardzo lubię, to co robię i chcę szczęśliwe jechać i dojechać do emerytury i będzie fajnie – kwituje z uśmiechem.