Oddział Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku zaprasza na wydarzenie, które wraca po dwuletniej przerwie, spowodowanej pandemią koronawirusa. Co ważne, od tego roku odbywać się będzie w formule jednodniowej, mimo to atrakcji nie zabraknie.

Co będzie się działo?

W godzinach od 10.00 do 16.00 będzie można zapoznać się z zajęciami ludności słowińskiej, która dawnej zamieszkiwała Kluki oraz okoliczne wsie. Furkotać będzie kołowrotek, korzenie sosny w rękach wprawnego plecionkarza nabiorą kształtu zgrabnego koszyka, młodzi mężczyźni pokażą jak kręcono sznurki, a gospodynie ubiją masło. Będzie też można skosztować tradycyjnych potraw czy wypieków, w tym słowińskiego chleba, kartoflanki, smażonych, w starej żeliwnej formie, drożdżowych wafli.
Tradycyjnie, to co najważniejsze i do czego przede wszystkim nawiązuje Czarne Wesele w Klukach, rozgrywać się będzie na łące. Za chałupami czarne kostki torfu, dopiero co wycięte przy użyciu specjalnych noży i mocno wilgotne, przewożone będą drewnianymi taczkami na trawę i układane w pryzmy do wyschnięcia. Nie zabraknie też skocznej muzyki. Po biesiadzie, ok. godziny 16.30, wystąpi zespół Kiev Office – gdyński kwartet znany z alternatywnych brzmień, których najnowszy album „Gjinjenjé” poświęcony jest historii i kulturze Słowińców. Czarne Wesele to też okazja do zrobienia zakupów. Na terenie muzeum odbywa się kiermasz, podczas którego można kupić m.in.: rzeźby ludowe, obrazy, wyroby z bursztynu i wikliny, a także miody, sery i przetwory.

Czarne Wesele – tradycja, która przerwała w skansenie

Czarne Wesele to tradycyjne wspólne kopanie torfu. Wydarzenie rozpoczynało się w pierwszych dniach maja, a jego termin wynikał ze specyfiki bardzo podmokłego i bagnistego terenu. W maju poziom wód gruntowych był na tyle niski, że można było wykopywać torf, który do jesieni wysychał i służył do ogrzewania gospodarstw. Ten termin pasował też rybakom, którzy stanowili większość mieszkańców Kluk, bo była przerwa w połowach. Po kopaniu torfu było wspólne biesiadowanie. Mężczyźni kopali torf, a kobiety, kolejno w różnych chatach, przygotowywały posiłek. Wspólna praca, wzajemna pomoc cementowały wiejską wspólnotę i dawały jej członkom poczucie przynależności. Łączenie czasu pracy i świętowania miało swój wymiar symboliczny i materialny. W tym znaczeniu zrozumiała staje się nazwa Czarne Wesele, kojarząca się raczej ze ślubem, uroczystością, a nie z ciężką pracą.

Wieloletnia tradycja

Czarne Wesele w Klukach odbywa się od 1995 r. Wydarzenie to inauguruje sezon turystyczny. Dużą atrakcją dla przybyłych do skansenu jest sprawność kopaczy i wygląd równiutkich kostek, które budzą podziw. Wielu gości muzeum próbuje swych sił w kopaniu. Prawie wszyscy chcą dotknąć, a nawet powąchać kostkę torfu. Organizatorzy imprezy starają się zaprezentować wszystko, co stanowiło o kształcie kultury Słowińców. W poszczególnych zagrodach skansenu odbywają się pokazy najważniejszych technik i codziennych zajęć słowińskiej wsi. Mężczyźni zajmowali się rybołówstwem, ciesielstwem, dekarstwem i wyrobem podstawowych sprzętów do gospodarstwa. W trakcie Czarnego Wesela można zapoznać się m.in. z technikami dekarskimi i ciesielskimi. Postawione budynki musiały być lekkie, aby nie zapadały się w niestabilnym gruncie. Budowano je więc w konstrukcji szkieletowej, wypełniając ją strychulcem. Dachy budynków kryte były trzciną jeziorną. Ciekawostką tych terenów było to, że konie chodziły w butach. Aby zwiększyć powierzchnię kopyta i ułatwić zwierzętom poruszanie się po grząskim gruncie, wydłubywano dla nich w kawałku drewna klumpy – drewniane buty na miarę zaopatrzone w skórzane troki. Przy magazynie na sprzęt rybacki okoliczni rybacy pokazują wyrób i naprawianie sieci przy pomocy specjalnego narzędzia – kleszczki. Czarne Wesele jest też okazją do ukazania pracy kobiety w gospodarstwie. Stukają więc ręczne maglownice, furkoczą kołowrotki, miga w dłoniach tkaczki czółenko, łopocą na sznurach świeżo uprane dzwonem płótna.

Źródło: muzeumkluki.pl