Bożena Ugowska, urzędniczka pracująca w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego, właśnie obroniła doktorat. Serdeczne gratulacje odebrała nie tylko od współpracowników, ale i samego Marszałka. O zamiłowaniu do Kaszubszczyzny, o swojej pracy doktorskiej i pracy w urzędzie opowiedziała w krótkiej rozmowie.
Pani Bożena Ugowska to działaczka w Radzie Języka Kaszubskiego, tłumaczka języka kaszubskiego, współredaktorka dodatku dla nauczycieli, który jest zamieszczany w Pomeranii. W Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego zajmuje się współpracą z organizacjami pozarządowymi, które działają na rzecz osób niepełnosprawnych.
– Udzielamy im wsparcia finansowego w ramach konkursów ze środków PFRONowskich. Mamy ponad 90 organizacji na terenie województwa pomorskiego, którym doradzamy i stale współpracujemy. Okres pandemii trochę przystopował wspólne działania, wiele większych imprez nie mogło się odbyć, natomiast organizacje wspierające rehabilitacje są nadal przez nas wspierane – mówiła Bożena Ugowska.
Kaszubszczyzna to nie hobby, a pasja
Choć literatura nie łączy się bezpośrednio z pracą zawodową Pani Bożeny to jednak kaszubszczyzna jest nierozerwalnie powiązana z życiem osobistym naszej urzędniczki.
– Miałam to szczęście, że urodziłam się w rodzinie kaszubskiej, kaszubskojęzycznej. Rodzice i dziadkowie to Kaszubi. To oni nauczyli mnie języka kaszubskiego – tłumaczyła Pani Bożena. – A były to trudne czasy, bo kaszubszczyzna była wtedy tępiona, niezbyt przychylnie patrzono na dzieci mówiące po kaszubsku w szkole. Miałam jednak szczęście w podstawówce, gdyż jej dyrektorem był Kaszub, który nie dał nam tego odczuć. Wręcz nas bronił. Dyrektor Leszek Grzenia z małej kaszubskiej wioski Łebieńska Huta nauczył mnie szacunku do kaszubszczyzny. Pamiętam, że w stołówce był napis „Nigde do zgube nie przyńda Kaszube”. Dorastałam w przeświadczeniu, że kaszubszczyzna nie jest niczym złym. Dopiero, gdy poszłam do szkoły średniej poczułam, że nie jest ceniona, wręcz gnębiona. To już był czas schyłku transformacji ustrojowej, zmieniało się także podejście do języka kaszubskiego. Na studiach byłam w klubie studentów Kaszubów Pomerania, tam się uczyłam pisowni kaszubskiej, redagowania tekstów. Kaszubszczyzna to nie moje hobby, powiedziałabym, że raczej pasja – mówi.
Stanisław Pestka – literat zbyt mało odkryty
Pani Bożena właśnie obroniła doktorat, którego tematem był: „Detal i panorama. O twórczości kaszubskiej Stanisława Pestki”.
– Stanisława Pestkę poznałam osobiście – mówiła Bożena Ugowska. -Poznałam go jako bardzo cichego, skromnego człowieka. Nie afiszującego się ze swoją twórczością. Nie narzucał się, ale jeżeli ktoś chciał podyskutować był bardzo otwartym rozmówcą. Był cenionym człowiekiem, dwa razy był Prezesem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, dwukrotnie też piastował funkcję redaktora naczelnego miesięcznika „Pomerania”. Miałam wrażenie, że choć w działaniach społecznych był osobą znaną, cenioną, to nieodkrytą jako literat – wyjaśnia Bożena Ugowska.
Pisał wiersze, a oprócz tego jego monumentalnym dziełem jest zbiór esejo-reportażu „W stolëcë chmurników”. W tej książce opisuje wydarzenia z World Trade Center, których był świadkiem. Opisał zamach z perspektywy świadka, ale w dalszej części opisał także historię Stanów Zjednoczonych, pierwsze przybycie kolonistów na tereny Manhattanu, rugowanie Indian, ekspansję Islamu. Opisywał także otwartość kulturową Ameryki. Dociekał jak to się mogło zdarzyć, że ludzie, którzy ze sobą żyli, współpracowali – napadają na siebie. Starał się to zrozumieć i pokazać w tej książce. Twórczość Pestki to pole nie tylko literackie, ale i kontekstu społeczno-historycznego. Wszystko, co tworzył było wielokontekstowe, wielotematyczne, dlatego był taki trudny w odbiorze. Często zmierzał się także ze światopoglądowymi tematami. Sięgał także do prehistorii kaszub, do wierzeń przedchrześcijańskich. Jego twórczość była bardzo bogata treściowo i kontekstowo. Stanisław Pestka był trudnym rozmówcą, jak kiedyś powiedział o nim profesor Cezary Obracht-Prondzyński. – Pestka cyzelował słowa. – Często rozmawiamy językiem potocznym, u niego słowo mówione było tak wyważone, wysublimowane jak to pisane. Długo się zastanawiał zanim ułożył zdanie, żeby wybrzmiało w pełni, ale nie było tam zbędnych słów. Postarałam zmierzyć się z twórczością Pestki, starałam się swoją pracą przełamać określenie tego twórcy jako „trudnego” – dodaje.