Setki godzin rozmów z zakażonymi, wywiady epidemiologiczne i wpisywanie danych. Mijają właśnie cztery tygodnie współpracy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego i regionalnych służb sanitarno-epidemiologicznych na Pomorzu. Do pomocy w sanepidach zgłosili się ochotnicy, którzy odpowiedzieli na apel marszałka Mieczysław Struka. Co robią i jak oceniana jest ich praca?
W poniedziałek, 4 grudnia rozpoczęła się kolejna zmiana urzędników. Pracę w inspekcji w Gdańsku rozpoczęło dziewięć osób.
Urzędnicy pomagają
Wraz z rozwojem sytuacji epidemiologicznej w regionie samorząd województwa pomorskiego zaoferował powiatowym stacjom sanitarno-epidemiologicznym wsparcie i skierowanie do pracy urzędników z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. – Jako pierwsze zgłosiły do nas powiatowe stacje z Wejherowa i Pruszcza Gdańskiego. Kolejne były Kartuzy, gdzie praca mogła być wykonywana zdalnie. Gdańsk potrzebował najwięcej, bo aż 12 osób do pracy na miejscu – wyjaśnia Anna Drewnowska, dyrektor Departamentu Organizacji UMWP. Oddelegowani pracownicy pracowali w sanepidach dwa tygodnie, po czym wracali do swoich stałych zajęć. – W sumie, jak do tej pory, były już trzy „rotacje” – dodaje Drewnowska.
Czemu to robimy?
Na apel marszałka odpowiedziało kilkudziesięciu urzędników. – Chciałam pomóc i uważam, że to nie tylko obowiązek, ale i ciekawe doświadczenie – mówi Anna Południewska-Żywna z Kancelarii Marszałka Województwa. – Pomagając sanepidom, tak naprawdę pomagamy mieszkańcom Pomorza – dodaje. W podobnym tonie wypowiada się inny oddelegowany urzędnik – Przyszedłem tu na służbę nie za zaszczytami. Teraz, kiedy nasz kraj przeżywa trudne chwile, choć tak mogłem pomóc w walce z pandemią – zaznacza.
Żmudna praca
Głównym zadaniem oddelegowanych pracowników jest przeprowadzanie wywiadów epidemiologicznych. – Chodzi o zebranie od osób zakażonych koronawirusem szeregu informacji, zarówno medycznych, jak i związanych z ich kontaktami – opisuje swoją tymczasową prace Emilia Jędrzejewska z Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej. Ale to nie jest jedyne zajęcie. – Wprowadzamy również dane do systemów informatycznych. Dzięki temu powstają m.in. regionalne i krajowe statystyki – dodaje. A trzeba pamiętać, że liczba danych jest olbrzymia. Np. kwarantanna w przedszkolu oznacza wprowadzenie do systemu nawet kilkudziesięciu osób.
Na ciekawą sytuację związaną z wywiadami zwraca uwagę Adam Szczepański z Departamentu Programów Rozwoju Obszarów Wiejskich UMWP. – Wśród zakażonych zdarzają się obcokrajowcy pracujący w naszym regionie. Większość z nich rozumie język polski, ale wygodniej porozumieć się z nimi w ojczystym języku. Dzięki temu przypomniałem sobie język rosyjski – mówi. Zdarzały się również rozmowy w języku angielskim.
Profesjonalne wsparcie
A jak pracę urzędników z UMWP ocenia sanepid? – Współpraca bardzo nam pomogła. Zwracając się do Urzędu Marszałkowskiego o wsparcie wiedzieliśmy, że przyjdą do nas profesjonaliści. I nie zawiedliśmy się – mówi Alina Hamerska, zastępca Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. A co tak naprawdę zrobili oddelegowani urzędnicy? – Tylko w gdańskim sanepidzie, w ciągu czterech tygodni przeprowadzili około 2 tys. wywiadów epidemiologicznych. Co ważne, sam wywiad z osobą zakażoną to nie wszystko. Trzeba również zadzwonić do osób z kontaktu. Jeden wywiad to może być nawet 5-6 dodatkowych rozmów – wylicza. Danych wprowadzonych do systemów nie sposób zliczyć, ale były to setki bajtów. – W nowe obowiązki urzędnicy wdrożyli się bardzo szybko. Przyznam, że dorównali pracownikom sanepidu w sprawności i jakości pracy. Pokazali najwyższy poziom wsparcia. Serdecznie za to dziękujemy – podkreśla Hamerska. A co dalej? – Teraz pracę zaczęła kolejna, trzecia zmiana. Dalsza współpraca zależy od rozwoju epidemii – zaznacza. Z kolei urzędnicy UMWP zapewniają, że są gotowi do dalszej pomocy.