Wojna w Ukrainie trwa od ponad tygodnia. Giną ludzie, inni zostają ranni, wielu opuszcza ojczyznę bez żadnych ubrań, a nawet dokumentów. Od pierwszych chwil mieszkańcy całej Polski ruszyli z pomocą. Taką ofertę mają też pomorscy medycy, przeprowadzą operację, pomogą w rehabilitacji i zapewnią wsparcie psychologiczne. Co jeszcze robią?
O pomocy, którą zadeklarowały szpitale marszałkowskie i ich pracownicy lekarz i dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego Tadeusz Jędrzejczyk opowiada Dorocie Kulce.
Ile szpitali zadeklarowało pomoc?
– Do opieki medycznej nad obywatelami Ukrainy zgłosiły się szpitale z Gdańska, Gdyni, Sopotu, Słupska, Wejherowa i Kościerzyny. W sumie w siedmiu lokalizacjach do dyspozycji uchodźców mamy prawie 400 łóżek. Jednak poza pomocą uchodźcom, musimy też zapewnić opiekę zdrowotną dla wszystkich Pomorzan. Tym bardziej, że wciąż mamy wielu pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19.
Jakie problemy zdrowotne mogą mieć uchodźcy?
– Jeśli będą to osoby, które były ofiarami działań zbrojnych, to mogą mieć urazy m.in.: klatki piersiowej, serca, brzucha i kończyn. Jednak myślę, że bardziej prawdopodobne jest, że do naszych podmiotów leczniczych trafią pacjenci już po wstępnym zaopatrzeniu. Dysponujemy dużą bazą chirurgiczno-ortopedyczną. W Pomorskim Centrum Reumatologicznym w Sopocie mamy oddany do użytku oddział ortopedyczny, który jest praktycznie niewykorzystany, bo kontrakt z NFZ został już wyczerpany. W wielu podmiotach mamy także oddziały, w których mogą być rehabilitowani ci, którzy zostali zoperowani w innych częściach Polski.
A co jeśli Ukrainka będzie przeziębiona albo w ciąży?
– Ponieważ do Polski uciekają głównie kobiety i dzieci, to pierwszym kontaktem dla każdej chorej osoby będą lekarze rodzinni, którzy zbadają, postawią diagnozę, wypiszą leki lub skierują na badania czy do specjalisty. Najmłodszymi pacjentami będą opiekować się pediatrzy. A kobiety w ciąży skorzystają z pomocy ginekologów. W związku ze zwiększeniem liczby pacjentek, pracujemy nad tym, aby zabezpieczyć ciągłość działania naszych podmiotów. Chodzi o realne wsparcie zespołów medycznych.
A inne schorzenia?
– Oczywiście profil świadczeń medycznych udzielanych w naszych szpitalach będziemy dostosowywać do bieżącej sytuacji. Jesteśmy gotowi podjąć takie wyzwanie. Na przykład w Szpitalu Dziecięcym Polanki im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku mamy oddział chirurgii jednego dnia. Niestety obecnie świadczy usługi komercyjne. Zwróciliśmy się już do wojewody pomorskiego o rozwiązanie problemu związanego z finansowaniem ich przez NFZ tym bardziej, że na Pomorze przyjedzie bardzo dużo podopiecznych domów dziecka. Na pewno wiele dzieci będzie potrzebować pomocy psychologicznej. Z jednej strony ze względu na traumę wojenną, a z drugiej na odnalezienie się w nowej rzeczywiści, nowym kraju, nowej szkole. Jesteśmy też przygotowani na szczepienia ochronne dzieci i dorosłych m.in. przeciwko gruźlicy, krztuścowi, polio czy COVID-19.
Medycy też jadą pomagać na granicę, od nas też pojechali…
– Kilku wolontariuszy ze Szpitali Pomorskich wyruszyło do punktu recepcyjnego w województwie lubelskim, aby przekazać zebrane dary np. leki, materiały opatrunkowe i żywność. Ponadto, Szpitale Pomorskie udostępniły karetkę z medykami, która będzie stacjonować na terenie województwa podkarpackiego. Jej załoga, w ramach wolontariatu, udzieli niezbędnej pomocy medycznej uchodźcom. Z drugiej strony szpitale w Gdańsku, Gdyni i Słupsku, w których pracują obywatele Ukrainy, zapewniają im przez cały czas wsparcie psychologiczne. Szpital w Słupku i spółka Copernicus zaoferowały też pomoc w poszukiwaniu kwater dla rodzin pracowników, którzy przybędą z terenu objętego wojną.
Wspomniał Pan o medykach. Czy jest szansa, aby zatrudnić tych, którzy uciekają z Ukrainy?
– Prezesi naszych podmiotów medycznych zgłosili zapotrzebowanie na ponad 100 lekarzy różnych specjalności oraz prawie 300 pielęgniarek i położnych. Są ich w stanie zatrudnić dosłownie od ręki. Jednak na przeszkodzie stoją procedury formalne dotyczące pozwoleń na pracę. Co prawda w czasie pandemii częściowo ograniczono biurokrację, ale pilnie potrzebujemy pakietu szkoleniowo-adaptacyjnego dla nowo zatrudnianych pracowników medycznych. W ten sposób ułatwimy dostęp do leczenia uchodźcom wojennym i zabezpieczymy obsadę naszych oddziałów, sal operacyjnch czy poradni. Jednak należy pamiętać, że rząd Ukrainy z oczywistych względów mobilizuje zdecydowaną większość medyków do pozostania w ojczyźnie.
Dziękuję za rozmowę.