Średnia wieku lekarzy w województwie pomorskim wynosi niespełna 49 lat, czyli o ponad dwa lata mniej niż średnia dla Polski. Niestety jesteśmy na szarym końcu jeśli chodzi o pielęgniarki i położne, których pracuje prawie dwa razy mniej niż średnia krajowa.
Co jeszcze mówią nam dane o medykach?
Ilu mamy lekarzy?
Według najnowszych dostępnych danych w 2020 r. Wydział Lekarski GUMedu ukończyło 250 osób, co oznacza 11 absolwentów na 100 tys. mieszkańców. W ten sposób znajdujemy się mniej więcej w środku krajowej tabeli. Dla porównania w województwie łódzkim jest 22 absolwentów medycyny na 100 tys. mieszkańców, po 15 w lubelskim i podlaskim, po 8 w kujawsko-pomorskim i wielkopolskim. Natomiast najgorzej jest w warmińsko-mazurskim, bo zaledwie trzy osoby. Dobra informacja jest taka, że na Pomorzu pracują najmłodsi, bo prawie 49-letni lekarze, czyli są o ponad dwa lata młodsi niż średnia krajowa. Ponadto, czynnych zawodowo medyków na 100 tys. mieszkańców mamy 381, czyli o 24 więcej niż średnia dla Polski. Tyle pozytywów, ale mamy problemy ze specjalistami.
Gorzej niż w innych regionach?
Po ukończeniu studiów absolwenci kierunku lekarskiego trafiają na staż, a potem na rezydenturę, co oznacza, że potrzebują jeszcze kilku lat zanim zaczną leczyć w wybranej specjalności. Wybór specjalizacji jest formalnie indywidualny, jednak w ostateczności Ministerstwo Zdrowia przydziela limity. W większości specjalizacji nie występują duże różnice. W przypadku interny średnia dla Pomorza jest taka sama jest średnia krajowa i wynosi 73 osoby na 100 tys. mieszkańców. Jeśli chodzi o chirurgię to 22 w Polsce i 20 na Pomorzu. Natomiast biorąc pod uwagę pediatrię u nas jest 36 miejsc, przy średniej krajowej – 38.
– W tym wypadku dane nie napawają optymizmem. Chodzi zwłaszcza o duże problemy z dostępnością do specjalistów poza aglomeracją trójmiejską. Dotyczy to zwłaszcza endokrynologów, psychiatrów, geriatrów czy reumatologów, a te ostatnie specjalności dotyczą osób starszych, których mamy coraz więcej – tłumaczy lekarz i dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego Tadeusz Jędrzejczyk.
W wielu szpitalach czy przychodniach jest nowoczesny sprzęt, wysoko zaawansowana diagnostyka, ale to nie wyleczy jak zabraknie nam lekarzy, którzy zaopiekują się pacjentami.
– Niestety wieloletnie zaniedbania rządzących powodują, że co roku mało jest miejsc zwłaszcza na niszowych specjalizacjach, w przypadku niektórych nie ma ich w ogóle np. epidemiologia. A właśnie tych lekarzy bardzo brakowało w pierwszej fali pandemii. Co będzie za kilka czy kilkanaście lat, nie chcę być złym prorokiem – tłumaczy lekarz.
A co pielęgniarkami i położnymi?
Niestety sytuacja w naszym województwie na tle kraju jest dramatyczna pod względem liczby absolwentów pielęgniarstwa i położnictwa. Mamy tylko 20 absolwentów tych kierunków na 100 tys. mieszkańców przy średniej dla Polski wynoszącej 36. To o prawie dwa razy mniej. Dla przykładu na Pomorzu aktywnych zawodowo jest 550 pielęgniarek i położnych przy średniej dla kraju – 633. Gorzej jest tylko w ponad dwa razy mniejszym pod względem mieszkańców liczby województwie lubuskim – 532. Poza tym średnia wieku tego personelu medycznego wynosi ponad 50 lat.
– Dlatego, żeby zmienić ten stan, tzw. szpitale marszałkowskie wspierają kształcenie kadr medycznych w kluczowym aspekcie, jakim jest praktyczna nauka zawodu na oddziałach i poradniach naszych podmiotów leczniczych. W tym zakresie współpracujemy z kilkoma uczelniami w regionie, zapewniając wsparcie w postaci miejsca, jak i doświadczonych kard, tj.: lekarzy, pielęgniarek, fizjoterapeutów czy ratowników medycznych – dodaje Jędrzejczyk.