Po pierwszym miesiącu wakacji niepokojąco rośnie liczba nowych zakażeń i pacjentów w szpitalach. Czy rządowe zapewnienia, że przezwyciężyliśmy wirusa najskuteczniej w Europie, są aktualne? Rozmowa z Agnieszką Kapałą-Sokalską, członkinią Zarządu Województwa Pomorskiego, odpowiedzialną w samorządzie regionu za sprawy zdrowia.
Niedawno premier Morawiecki powiedział, że sytuacja jest ustabilizowana, że jesteśmy bezpieczni i nauczyliśmy się żyć z koronawirusem. Tymczasem liczba nowych przypadków zatrważająco rośnie…
– Widać tutaj brak konsekwencji, spójności w wypowiedziach i działaniach rządu. Wirus przenoszony jest w ten sam sposób, jak wcześniej, jest tak samo zaraźliwy. Absolutnie nie zniknął i chyba też nie do końca nauczyliśmy się z nim żyć… A latem nie wyhamował, jak przypuszczano. Tymczasem nie rozwiązano choćby problemu organizacji hucznych wesel na sto kilkadziesiąt osób, po których mamy kolejne, liczne przypadki zakażenia SARS-CoV-2. To samo dotyczy imprez w klubach i dyskotekach. Nie chodzi o zamykanie lokali i drastyczne obostrzenia, jednak należy jasno określić i następnie egzekwować zasady odbywania się tych imprez. Do tego sporo osób nie nosi masek ochronnych, ale cóż się dziwić, skoro sam premier, ale też i inni politycy zapewniają, że jesteśmy już bezpieczni.
No właśnie, na ulicach i plażach tłumy ludzi, większość bez maseczek, nie przestrzegają dystansu.
– Ostatnio media obiegło zdjęcie zapełnionej po brzegi plaży we Władysławowie. Widać wyraźnie, że nie zachowujemy dystansu społecznego, zapominamy o zakrywaniu ust i nosa. Albo po prostu zbytnio się tym nie przejmujemy, bo na przykład akurat nie znamy nikogo, kto zachorował… Mając wiedzę, w jaki sposób wirus jest przenoszony, powinniśmy sobie mocno uświadomić, że to od naszych codziennych zachowań zależy, jak długo i w jakim nasileniu będzie on aktywny.
Czyli ciągle trzeba o tym przypominać…
– Dokładnie, bo im więcej z nas będzie stosowało maski ochronne i utrzymywało dystans, także na plaży, tym mniej osób zachoruje. Chodzi zwłaszcza o ochronę osób starszych i osób już chorych na inne schorzenia. Większość z nas nie może być pewna, że nie jest nosicielem wirusa, dlatego musimy zachowywać ostrożność w kontaktach z innymi. Nie chodzi tylko o samą chorobę COVID-19, ale o powikłania, jakie ona potencjalnie powoduje. U niektórych ma dramatyczne skutki zdrowotne. Dlatego właśnie, jako Samorząd Województwa Pomorskiego, w partnerstwie z 18 powiatami i miastami na prawach powiatu kontynuujemy, już trzeci rok z rzędu, realizację programu szczepień przeciwko pneumokokom dla osób w wieku 65 plus z grup ryzyka. Dzięki tej inicjatywie za moment około 2300 seniorów będzie się mogło nieodpłatnie zaszczepić, do czego już teraz bardzo zachęcam.
Lekarze i epidemiolodzy ostrzegają przed drugą falą zachorowań jesienią. Czy system zdrowia to wytrzyma?
– Już w tej chwili widać, że z powodu wakacji i zwiększonego ruchu turystycznego liczba zakażonych znacząco wzrosła. Obawiam się, że ta druga fala zaczyna się już teraz, w sierpniu… Na Pomorzu tylko wczoraj (przyp. red.: 10.08.2020 r.) mamy 48 nowych chorych. Premier zapewniał, że łóżek dla pacjentów w szpitalach jednoimiennych wystarczy. Tylko, czy taka deklaracja daje gwarancję, że wystarczy też lekarzy, pielęgniarek i ratowników, żeby zapewnić pomoc każdemu potrzebującemu, zarówno pacjentom z COVID 19, jak i z innym chorobami? Jesienią może dojść do przeciążenia systemu.
Co wtedy?
– Pole manewru dla władz samorządowych jest dość ograniczone. Rząd zastrzegł sobie podejmowanie wszystkich kluczowych decyzji, niekoniecznie przyjmując za nie odpowiedzialność. Szpitale tzw. marszałkowskie to część systemu administracyjnie włączona w organizację świadczeń w czasie epidemii. Jako właściciel czy podmiot tworzący dla 14 podmiotów leczniczych wymiernie je wspieramy, żeby mogły zapewnić chorym diagnostykę i opiekę oraz bezpieczeństwo na właściwym poziomie.
Na przykład?
– W trybie pilnym wsparliśmy utworzenie w naszym regionie trzech laboratoriów diagnostycznych, wykonujących testy w kierunku SARS-CoV-2. Ponadto, jako Zarząd Województwa Pomorskiego, wykorzystując środki unijne, które są w naszej dyspozycji, przekazaliśmy na walkę z pandemią około 50 mln zł nie tylko szpitalom marszałkowskim, ale też powiatowym, uniwersyteckiemu i resortowym oraz Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej z przeznaczeniem na zakup środków ochrony osobistej, ale również w szczególności respiratorów, tomografów komputerowych, specjalistycznych łóżek. Wsparliśmy ponadto utworzenie izolatek, modernizację sal chorych.
Czy to wystarczy? Bo jak na razie brak jest systemowych rozwiązań w wielu obszarach?
– Od początku pandemii obserwujemy szereg chaotycznych ruchów czy komunikatów ze strony administracji centralnej. Część z nich była po prostu niezrozumiała lub wręcz ze sobą sprzeczna, i nie mówię tylko o działce zdrowotnej. Nie znaczy to jednak, że wszystkie decyzje były złe. Sytuacja jest i była trudna, nowa dla wszystkich, nagła. Brakowało i brakuje jednak czasem konsekwencji lub wystarczającego uzasadnienia niektórych decyzji, co wprowadza chaos. Przed nami na przykład wciąż dyskusja, w jaki sposób mają od września funkcjonować szkoły. Trzeba się tym zająć jak najszybciej, żeby i placówki, i uczniowie mogli właściwie przygotować się do nowego roku szkolnego.
Przed nami ostatnie tygodnie lata. Czy powinniśmy rezygnować z wyjazdów i odpoczywać w domu?
– Przede wszystkim powinniśmy wypocząć, najlepiej aktywnie. Ja na przykład dużo jeżdżę na rowerze, również do pracy. Spacer po lesie, brzegiem morza czy jeziora, wycieczki rowerowe nie wiążą się przecież z ryzykiem zakażenia. Przeciwnie, wzmacniają odporność. Jeśli unikamy zamkniętych, zatłoczonych miejsc, to znacząco ograniczamy ryzyko zakażenia. Mam nadzieję, że na Pomorzu poradzimy sobie przy kolejnej fali, a także, że wszyscy będziemy się odpowiedzialnie zachowywać, uważając na zdrowie zarówno swoje, jak i innych.
Dziękuję za rozmowę.