Dzieci przyjechały na Pomorze z ogarniętej wojną Ukrainy pięcioma autokarami w nocy ze środy na czwartek. W podróży spędziły cztery dni. Teraz znalazły schronienie w ośrodkach w Garczynie i Wygoninie, które przez dłuższy czas mogą być ich domem. Najmłodsze z dzieci ma dwa miesiące, najstarsze 18 lat.
Cztery dni w podróży
Pierwsze autokary z dziećmi z sierocińców i ich opiekunami przyjechały po północy, kolejne o czwartej nad ranem.
– Dzieci były bardzo zmęczone podróżą, niektóre gorączkują, ale trzymają się całkiem dobrze. Te małe nie rozumieją, co się dzieje, ale starsze cały czas w podróży opiekowały się młodszymi i uspokajały je – mówi starosta kościerski Alicja Żurawska.
Najmłodsze z dzieci ma dwa miesiące, najstarsze 18 lat, sporo jest 2- i 3-latków. Pochodzą z sześciu domów dziecka w Ukrainie.
– Dzieci zostały umieszczone w Powiatowym Centrum Młodzieży w Garczynie i w Domu Wczasów Dziecięcy w Wygoninie. Mają zapewnioną opiekę pedagogiczną, psychologiczną i medyczną – mówi Alicja Żurawska.
W ośrodku w Wygoninie przydałaby się też pralka.
Dzieci zostaną zbadane przez lekarza, w razie potrzeby dostaną lekarstwa, jest też kilkoro dzieci z niepełnosprawnościami.
– Ogólnie, nie są w złej formie. Są bardzo dzielne i rezolutne – opowiada Alicja Żurawska. – Zdajemy sobie sprawę, że to pomoc na długi czas, dlatego chcemy wszystko zorganizować jak najlepiej – dodaje starosta.
Już zapowiada, że potrzebne będą opiekunki ze znajomością języka ukraińskiego do opieki, zwłaszcza nad najmłodszymi dziećmi.