Z nową dyrektorką Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku rozmawiają Dorota Patzer i Marcin Dąbrowski.

Co skłoniło Panią do złożenia aplikacji na stanowisko dyrektorki BGSW?

Powodów było kilka. Po pierwsze, zróżnicowane i niezwykle interesujące położenie galerii: zarówno nad rzeką, jak i nad brzegiem morza. BGSW ma kilka lokalizacji w dwóch miastach: w Słupsku oraz w Ustce. Z tą różnorodnością wiąże się ciekawa dynamika, która mnie zmotywowała do kandydowania i którą chcę zdecydowanie wykorzystać.

Jak konkretnie ?

Bliskość wody otwiera BGSW programowo na niezmiernie interesujący nurt we współczesnej humanistyce, a mianowicie tzw. „niebieska humanistyka”. Charakteryzuje się ona myśleniem interdyscyplinarnym o dużej wrażliwości ekologicznej. Nurt ten jest inspiracją dla wielu współczesnych strategii i praktyk artystycznych. Możliwość pracy w takim kontekście była dla mnie dużą motywacją.

Agnieszka Kilian. Fot. Alina Zemojdzin

Jakie są główne założenia i priorytety, które stawia Pani przed sobą i zespołem na najbliższe 3 lata?

Zdecydowanie rozwinięcie programu rezydencyjnego. W Polsce działa niewiele takich programów, bo też nieliczne instytucje mają takie zaplecze i możliwości. Tymczasem to właśnie system rezydencji, polegający na wymianie inspiracji i wiedzy jest fundamentalny, wręcz życiodajny. Chciałabym, aby program rezydencji był skierowany zarówno do osób artystycznych, kuratorskich, jak i działających w obszarze sztuki, aktywizmu oraz edukacji. Niezmiernie ważna jest dla mnie edukacja, a szerzej takie formaty działania instytucji, które pozwalają budować relacje ze społecznościami lokalnymi. Wraz z zespołem chciałabym stworzyć w BGSW przestrzeń, dzięki której będziemy mogli dotrzeć do różnych grup odbiorców, w tym także do osób, które czują się onieśmielone instytucjami kultury.

Wiele osób twierdzi, że nie rozumie sztuki współczesnej. Czy chce to Pani jakoś „odczarować”?

Tak, to jest duże wyzwanie. Wiele osób ma opory przed przekroczeniem progu galerii, zwłaszcza prezentującej sztukę współczesną. Dobrym modelem są tzw. programy sąsiedzkie, które pozwalają na oswojenie się z instytucją jako taką. W pierwszym kroku otwieramy się na społeczność. Proponujemy poznanie się przy okazji takich działań, które są dla wszystkich komfortowe, jak choćby spacer po dzielnicy. Szukamy pola kontaktu i dialogu. Gdy taka relacja powstanie, łatwiej jest rozpocząć rozmowę. Sztuka współczesna ma to do siebie, że dotyka bardzo namacalnych problemów. Potrzeba trochę czasu i momentu otwarcia się na nią. A tu kluczem jest zaufanie i potraktowanie poważnie naszych odbiorców. Wtedy zainteresowanie przyjdzie naturalnie.

Słupsk jest miastem, które cały czas się przeobraża. Czy czeka to także Bałtycką Galerię Sztuki Współczesnej? Czy będzie to rewolucja, czy raczej ewolucja?

Myślę, że częściowo rewolucja, a częściowo ewolucja. Startując do konkursu, określiłam wizję instytucji i kierunki programowe. Jestem zobowiązana do przełożenia ich na praktykę. Chciałabym jednak przeprowadzać zmiany wspólnie z zespołem, a przede wszystkim obserwować naszą publiczność i być z nią w dialogu. Tu potrzeba dużo czujności i uwagi. Nie będę się bała proponować programu, który przekracza konwencjonalne modele. Słupsk jest miastem otwartym.

Czym zachęciłaby Pani turystów, ale też mieszkańców, którzy jeszcze nie mieli okazji, by odwiedzili BGSW?

Propozycji jest wiele. Po remoncie Baszty Czarownic zapraszamy na Biennale Sztuki Młodych „Rybie Oko”. To unikatowa impreza, najstarsze tego typu biennale w Polsce. To jesienią. Ale na pewno, odwiedzając latem Pomorze, warto zobaczyć sam budynek Baszty Czarownic i poznać jego historię. Niedaleko baszty w Galerii Kameralnej trwa wystawa „Dni naszego szaleństwa”, kuratorowana przez Romana Lewandowskiego, na której można zobaczyć kapitalne prace m.in. Józefa Robakowskiego. Z kolei 21 sierpnia zapraszam do Ustki na wernisaż Agaty Zbylut, artystki, która obecnie kończy swoją rezydencję. Jej prace są inspirowane historią rodzinną, w tym odziedziczonym po babce futrem. Staje się to pretekstem do pytań o nasz stosunek do własnego ciała, kobiecości, ale też relacji człowieka i zwierzęcia. „Dotknij mnie tam, gdzie się wstydzisz” nie trwa długo, tylko do 28 sierpnia. Nie odkładajcie więc wizyty w BGSW! Zapraszam również do śledzenia programu!

Dziękujemy za rozmowę.

 

Agnieszka Kilian ukończyła prawo, a następnie studia kuratorskie. Na początku łączyła te dwie praktyki zawodowe, a od 2016 roku zajęła się wyłącznie kuratorowaniem wystaw i programów. Współpracowała z różnymi instytucjami w Polsce i za granicą, począwszy od galerii miejskich – Bunkier Sztuki w Krakowie, Arsenał w Poznaniu czy Kunsthaus Dresden, po inicjatywy o innej dynamice, jak np. finansowana z publicznych środków, ale kolektywnie zarządzana instytucja neue Gesellschaft für bildende Kunst w Berlinie. Bliskie są jej również strategie pozainstytucjonalne. Ostatnio współpracowała przy projektu Moabit Mountain College, który inspiruje się szkołą założoną przez członków Bauhausu, tj. Black Mountain College.